UE będzie na szczycie próbowała przekonać Londyn do zgody na nowy budżet UE na lata 2014-20 większymi cięciami w administracji, utrzymaniem rabatu brytyjskiego, a także badawczymi projektami dla brytyjskich firm - przewidują źródła unijne włączone do negocjacji.
"Dziś to nie Wielka Brytania jest największym problemem" - powiedziały pragnące zachować anonimowość źródła dyplomatyczne grupie dziennikarzy. Wskazały, że to zebrane postulaty wszystkich państw sprawiają, że trudno przewidzieć, czy uda się na szczycie w czwartek i piątek uzyskać kompromis przywódców w sprawie budżetu na lata 2014-20.
Londyn domaga się znacznie większych cięć w budżecie niż zaproponował przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy. Van Rompuy obciął ubiegłoroczną propozycję KE opiewającą na ponad bilion euro o 75 mld (a nawet 80 mld, włączając w to instrumenty pozabudżetowe jak fundusz na pomoc rozwojową w krajach trzecich). Londyn, jak szacują dyplomaci, domaga się cięć wyższych, nawet rzędu 180-200 mld euro, lub jeszcze większych, jeśli liczyć w zobowiązaniach uwzględniających inflację.
Źródła nie wykluczają jednak, że na szczycie w Brukseli Cameron zgodzi się na znacznie mniejsze cięcia. By jednak mógł po powrocie do Londynu usprawiedliwić swą zgodę, UE musi mu pójść na pewne ustępstwa. M.in. może zwiększyć cięcia w linii budżetowej numer 5, czyli w wydatkach na administrację, przewidują źródła. Van Rompuy obniżył tu siedmioletnie wydatki UE o 536 mln - z 63 mld zaproponowanych przez KE. Cameron chciałby, by były znacznie większe.
Wypowiedzi źródeł są zgodne z duchem deklaracji rzeczniczki Camerona w poniedziałek wieczorem. Powiedziała ona, że Wielka Brytania uważa, że w tym tygodniu na szczycie w Brukseli unijni przywódcy mogą osiągnąć porozumienie w sprawie budżetu UE. "Wiemy, że negocjacje będą trudne", ale istnieją też "dobre pomysły dotyczące części budżetu, które nie zostały jeszcze całkowicie zbadanie" i w których możemy kontrolować wydatki - dodała. Powiedziała, że dotychczas nie analizowano sposobów ograniczenia wydatków poprzez cięcia kosztów administracyjnych.
Dyplomaci brytyjscy mieli przedstawiać w Brukseli symulację, że w administracji możliwe są oszczędności nawet 1 mld euro rocznie, jeśli zmieni się pewne zasady wyliczania pensji i emerytur, a także bardziej niż zaplanowała to KE ograniczy liczę pracowników w unijnych instytucjach. Zdaniem źródeł tak duże cięcia nie są jednak możliwe.
Źródła dyplomatyczne wskazały, że Cameron uzyska też na szczycie zapewnienie o utrzymaniu rabatu brytyjskiego, czyli redukcji w składce do unijnej kasy. Obecna propozycja Van Rompuya zakłada jednak, że rabat będzie niższy niż obecnie.
Inną próbą przekonania Camerona będą też nieuniknione cięcia w pierwszej linii budżetowej (konkurencyjność i badania) tak, by nie dotknęły one brytyjskich firm korzystających z tych środków. Najpewniej ofiarą cięć - wskazują źródła - padnie tutaj fundusz infrastrukturalny "Connecting Europe", na który przewidziano prawie 50 mld euro.
Także minister ds. europejskich Piotr Serafin chwalił we wtorek rano przedstawiciela Wielkiej Brytanii za prezentowanie w poniedziałkowych rozmowach ws. budżetu "bardzo konstruktywnego stanowiska". Jeszcze niedawno Cameron groził wetem, określając propozycje ws. budżetu UE za "niedorzeczne".