Nie pamiętam swojego pierwszego kłamstwa. To musiało być wobec rodziców, gdy byłem małym dzieckiem.
Potem jakoś poszło samo. Drobne kłamstewka ułatwiają życie. Chowamy się za nimi. Są jak ogrodzenie wyznaczające mój teren i nic wam do tego, co się u mnie dzieje. Wolę skłamać, niż się przyznać. W końcu prawda bywa wstydliwa. Albo kłopotliwa. Nie przypadkiem Piłat pyta „Cóż to jest prawda?”. Już widzę to machnięcie ręką, jakby pytał „Cóż to jest kilka złotych?”. Po co nadstawiać karku za prawdę? Ale czyż i ja, nawet jeśli nie kłamię, nie unikam czasem prawdy? Bo za dużo wymaga, zwłaszcza kiedy trzeba po nią samemu sięgnąć – wymaga odwagi, wysiłku, czasu. Mój Król dziś mnie zawstydza. On nie cofnie się w obronie prawdy. On gotów jest dać świadectwo całym życiem. Jeśli chcę być rycerzem w Jego królestwie (a chcę), to muszę sobie codziennie przypominać: mam mało czasu, trzeba dać świadectwo.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Sylwester Strzałkowski