Tu się nie przychodzi umierać, ale godnie przeżyć ostatnie chwile. Tu ludzie się rodzą – pacjenci do nowego życia, a wolontariusze i pracownicy – do dojrzałości – mówi ks. Krzysztof Sendecki, dyrektor hospicjum w Darłowie.
W umieraniu nikt nas nie może wyręczyć. Nie oznacza to jednak, że towarzyszenie umierającemu nie jest możliwe. – Niezależnie od tego, ile życia im zostało – rok czy jeden dzień – chcemy naszym chorym stworzyć takie warunki, żeby nie czuli się sami. To jest najważniejsze – tłumaczy ks. Sendecki. – Zauważyłam, że choroba często oswaja ludzi z myślą o odejściu. Bardziej niż samą śmierć przeżywają oni jakieś niezałatwione sprawy, nieuzdrowione relacje rodzinne. Naszym celem jest więc to, aby chory mógł się przygotować i pojednać, także z Bogiem – tłumaczy s. Daria ze Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego, pielęgniarka. Hospicjum to miejsce, w którym chory znajdzie profesjonalną opiekę lekarską, pielęgniarską, psychologiczną i duchową. To jednak coś znacznie więcej niż dobrze działająca placówka opiekuńczo-pielęgnacyjna. – To gościnny, serdeczny dom, gdzie każdy czuje się dobrze, jak u siebie. Niektórzy pacjenci, kiedy wiozę ich na salę, mówią: „Zawieź mnie do mojego domku” – opowiada s. Daria.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Ks. Wojciech Parfianowicz