"W obozach dla uchodźców jest wiele agresji, nawet wobec tych, którzy pomagają. Ta trauma jest tak głęboka" mówi o sytuacji syryjskich uchodźców ks. Andrzej Halemba, z organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie
W sobotę zakończyła bliskowschodnia się misja humanitarna przewodniczącego Papieskiej Rady „Cor Unum”. Kard Robert Sarah, podczas wizyty w Libanie przewodniczył w Bejrucie spotkaniu katolickich instytucji charytatywnych Kościoła Katolickiego, do których Watykan, zwrócił się z prośbą o zaangażowanie na rzecz ludności syryjskiej.
Jedną z tych organizacji jest Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie, które reprezentowane było na spotkaniu przez ks. dr Andrzeja Halembę.
"Spotkanie było znakiem ogromnego zainteresowania przez papieża losem Syryjczyków. Znaczącym był gest przekazania miliona dolarów pomocy, przez papieża i ojców synodalnych. Ok 700 tys. zostanie przeznaczone na bezpośrednią pomoc w Syrii, a 300 tys. na pomoc uchodźcom w krajach ościennych".
Ks. Halemba wspomina, że "kiedy kardynał (Sarah) odwiedził obóz dla uchodźców, jedna kobiet wyciągnęła do niego ręce z czteromiesięcznym synkiem. Wszyscy myśleli, że prosi o błogosławieństwo, a ona powiedziała: 'zabierz to dziecko, może choć ono przeżyje'. To obrazuje jak dramatycznie jest przeżywana tragedia narodu syryjskiego."
Duchowny relacjonuje, że "w obozach dla uchodźców jest wiele agresji, nawet wobec tych, którzy pomagają. Ta trauma jest tak głęboka. Nie ufają nikomu, nie podają prawdziwych nazwisk. Największym problemem jest nie tylko żywność, ale i opał. Obozy są liczne, trzeba je stale powiększać. Ludzie uciekają na potęgę. Znajdują się w nich przede wszystkim muzułmanie. Chrześcijanie znajduję opiekę u krewnych, w parafiach. Diecezje starają się zapewnić mieszkania, opał, żywność dla dzieci i rodzin"
Pomoc Kościołowi w Potrzebie zwraca uwagę, że, "chrześcijańscy uchodźcy z Syrii są w takim stopniu zastraszeni i rozgoryczeni, że nie przyjmują pomocy od żadnych międzynarodowych organizacji, nie chcą się rejestrować, czy nawet nie pozwalają się fotografować. Tu jednak należy podkreślić zaufanie do organizacji kościelnych. Pośród uchodźców należy stwierdzić, że nie mają żadnej sprecyzowanej wizji na przyszłość i nie są przekonani, że rząd Assada upadnie. Ponieważ jest duży kredyt zaufania do Kościoła ważne jest, aby pomoc była udzielana przez struktury kościelne: diecezje i parafie. Organizacje charytatywne mają bardzo ważne zadanie – muszą udzielić wszelkiej pomocy przy opuszczaniu kraju. Z drugiej strony należy uczynić wszystko aby syryjskim chrześcijanom umożliwić w miarę normalne życie w kraju, dając im pewną perspektywę na przyszłość. Jest to szczególnie ważne w przypadku dzieci i młodych ludzi, którzy czują się wykorzenieni. Ta nagła zmiana sytuacji w Syrii doprowadziła do bardzo niepokojących symptomów i niezadowolenia pośród uciekinierów irackich i organizacji, które ich wspierają, gdyż zaistniała potrzeba przekierowania dużych środków finansowych na pomoc dla Syryjczyków. Pomoc Kościołowi w Potrzebie opiera się na długoletniej współpracy z biskupami miejsca. Jest to dla nas priorytetem, by tę współpracę pogłębiać i koordynować. Współpraca z poszczególnymi biskupami jest efektywna i ich chcemy ją dalej pogłębiać. Pragniemy podkreślić, że pomoc dla uciekinierów nie może być ograniczana jedynie do aspektu humanitarnego. Żywność, leki, odzież są bardzo ważne, jednak jako kościelna organizacja nie możemy się sprowadzić do roli Organizacji Pozarządowych, gdzie zostaje wyeliminowany aspekt religijny. Uchodźców musimy wspierać także od strony religijnej oraz wspierać kapłanów i siostry zakonne".
Szacuje się, że Syrię opuściło już ponad 400 tys. osób. Wewnątrz kraju przemieściło się ok. 1,2 mln. ludzi. W samej Jordanii liczba przybyszów szacowana jest na ćwierć miliona. Tamtejsza Caritas, dzięki pomocy z Polski, objęła opieką 50 tys. z nich. Szczególnej troski, także psychologicznej, potrzebują dzieci.
Spotkanie w Bejrucie, było gestem solidarności z narodem syryjskim, oraz przygotowaniem do dalszej pracy, zwłaszcza w Syrii. "Straty są tak ogromne, że z przerażeniem patrzono, ile trzeba wysiłku i organizacji, by odbudować, to, co zostało zniszczone" mówi ks. Halemba.
Tymczasem w samej Syrii wciąż trwają walki, co z pewnością spowoduje stały napływ kolejnych uchodźców.
W historii Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie można wyróżnić trzy etapy pomocy uciekinierom w trzech regionach świata:
- 1947 rok Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie powstało z potrzeby niesienia pomocy 14 mln niemieckich przesiedleńców, którzy po II wojnie światowej nie mieli domów i pracy. Akcja ta trwała do 1955 roku. Stowarzyszenie udzielało również pomocy uciekinierom z Bloku Wschodniego, którzy znaleźli się na terenach Europy Zachodniej;
- 1955 rok rozpoczęcie niesienia pomocy uciekinierom z Izraela, Libanu i Jordanii.
- 1961 rok rozpoczęcie niesienia pomoc dla uchodźców z Północnej Korei, Wietnamu i Chin.
Od 2003 roku w znaczny sposób zwiększono pomoc dla Bliskiego Wschodu, ze względu na dużą ilość chrześcijańskich uchodźców z Iraku. Pomoc ta była skierowana z jednej strony do Iraku gdzie na północy w Kurdystanie znalazło schronienie wielu chrześcijan, z drugiej strony do tych, którzy uciekli do Jordanii, Turcji, Syrii i Libanu.
W latach 2002-2012 PKWP sfinansowała 70 projektów wspierających uchodźców na Bliskim Wschodzie. Pomoc wyniosła 7,6 mln zł, w tym dla uchodźców z Iraku przeznaczono 4,8 mln zł dla uchodźców z Syrii - od początku konfliktu 1,7 mln zł.
Sekcja Polska Pomoc Kościołowi w Potrzebie prowadzi akcję POMOC DLA SYRII - http://www.pkwp.org/kampanie/apel_o_pomoc_dla_syrii/
kab/PKWP