Obrona przeciwrakietowa to najpilniejsza potrzeba armii - uznają zgodnie rząd i prezydent. Bronisław Komorowski zaproponował ustawę gwarantującą finansowanie tego projektu. Duże znaczenie odegrać ma krajowy przemysł, konieczna będzie i współpraca z zagranicą.
Obecnie wykorzystywane rakietowe zestawy obrony powietrznej Osa, Kub i Newa-SC mogą zwalczać pociski manewrujące - o ile uda się je w porę wykryć. "Ich skuteczność w zwalczaniu pocisków manewrujących jest niewielka, a szansa trafienia w pocisk balistyczny żadna" - przypomina redaktor naczelny "Nowej Techniki Wojskowej" Andrzej Kiński. Nie nadają się też do tego zestawy przeciwlotnicze Strzała 2M i Grom.
Krajowy przemysł produkuje zestawy rozpoznania, dowodzenia i kierowania ogniem, nie produkuje jednak rakiet koniecznych do zwalczania wrogich pocisków rakietowych. "Przy takich zdolnościach rodzimego przemysłu najkorzystniejszy byłby więc zakup samych rakiet, które zostałyby zintegrowane z krajowymi systemami rozpoznania i dowodzenia już wprowadzonymi do wojska albo będącymi w trakcie wdrażania" - uważa szef projektu Tarcza Polski w Grupie Bumar Marek Borejko.
W ostatnich latach przebudowano w Polsce system dowodzenia obroną powietrzną - działa system Dunaj, wprowadzono też systemy kierowania ogniem wojsk obrony przeciwlotniczej Łowcza-Rega i SAMOC. W nowe polskie systemy rozpoznania i kierowania wpięto zmodernizowane zestawy radzieckiej produkcji Osa i Newa.
Borejko podkreśla, że "doświadczenia w produkcji radarów w Polsce sięgają końca lat 40.". "Jesteśmy liczącym się producentem współczesnych systemów radarowych, posiadamy przygotowanie do produkcji radaru różnego typu: artyleryjskich, wielozadaniowych, wielofunkcyjnych, potrzebnych we współczesnych systemach rakiet przeciwlotniczych, a także radarów dalekiego rozpoznania o zasięgach nawet do 400-500 km" - dodaje Borejko.
Polska ma też doświadczenia w budowie radarów pasywnych, wykorzystujących tzw. nadajniki przypadkowe - np. telekomunikacyjne. "W dzisiejszych czasach cała otaczająca nas przestrzeń jest podświetlona różnego rodzaju nadajnikami promieniującymi energię elektromagnetyczną. To zjawisko współczesnej cywilizacji pozwala - przy zastosowaniu odpowiedniej techniki - lokalizować obiekty powietrzne. W Polsce opracowano technologię wykrywania zakłóceń energii emitowanej przez nadajniki telefonii czy telewizji powodowanych przez przelatujące obiekty. Są urządzenia, które na tej podstawie określają pozycję obiektu, podając trójwspółrzędnie jego położenie" - zaznacza szef projektu Tarcza Polski.
Krajowy przemysł jest też zdolny wytwarzać optoelektronikę potrzebną do rozpoznania oraz śledzenia celów powietrznych i kierowania ogniem.
By zwalczać pociski balistyczne, potrzebne są rakiety o odpowiednich parametrach. Takie warunki techniczne spełniają rakiety średniego zasięgu, których Polska nie produkuje, nie prowadzi się także prac badawczo-rozwojowych nad własną bronią tej kategorii.
"Państw posiadających zdolność zwalczania wszystkich typów pocisków balistycznych jest niewiele poza USA i Rosją. Takie zdolności usiłują pozyskać Chiny i Indie, system budowany przez Izrael jest w fazie prób. Państwa starej Europy posiadają systemy Patriot PAC-3 lub nowe Francuskie SAMP/T" - mówi Borejko.
Jednak zdaniem Kińskiego z zagranicznych doświadczeń trzeba będzie skorzystać nie tylko przy zakupie samych rakiet. "Trzeba się posiłkować technologią z zewnątrz. Krajów dysponujących odpowiednią technologią - np. danymi o trajektoriach lotu celów, symulacjami - jest niewiele. Mają je Stany Zjednoczone, Rosja, Francja. Moglibyśmy wyprodukować odpowiedni radar, ale we współpracy z kompetentnym partnerem zagranicznym" - uważa Kiński.
"Żaden element systemu obronnego nie zadziała bez skutecznej osłony z powietrza. Obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej potrzebują bazy lotnictwa taktycznego, dywizje ogólnowojskowe, nadbrzeżny dywizjon rakietowy, siedziby organów władzy państwowej oraz obiekty infrastruktury gospodarczej. Taka obrona będzie też konieczna do osłony amerykańskiej bazy pocisków średniego zasięgu SM-3" - podkreśla Borejko.
Modernizacja obrony powietrznej, w tym uzyskanie zdolności zwalczania rakiet, to jeden z priorytetów w kierunkach rozwoju sił zbrojnych, określonych przez Bronisława Komorowskiego w listopadzie ub. roku. Kierując projekt do Sejmu pod koniec września prezydent podkreślał współpracę MON i Sztabu Generalnego WP. Stanowisko o konieczności wyposażenia polskiej armii w zdolności przeciwrakietowe przyjął również rząd.
Zgodnie z projektem w latach 2014-23 na budowę obrony przeciwrakietowej będą przeznaczane środki co najmniej równe corocznemu przyrostowi budżetu MON przy utrzymaniu stałego wskaźnika udziału budżetu obronnego w PKB na poziomie 1,95 procent. Finansiści szacują, że na obronę przeciwrakietową można by w tym czasie przeznaczyć - zależnie od wzrostu gospodarczego - od 10 do 14 mld zł.
Do końca 2012 r. MON ma przedstawić szczegółowy harmonogram i szacunkowe koszty przedsięwzięć modernizacyjnych w obronie powietrznej. W przyszłym roku mają zostać opracowane procedury finansowania obrony przeciwrakietowej. Program ruszyłby w 2014 r., a w ciągu 10 lat armia miałaby otrzymać mobilny modułowy system zapewniający obronę przed atakiem rakietowym wybranych obszarów - ważnych obiektów lub dużych zgrupowań wojsk, w razie potrzeby również kontyngentów za granicą.
System ma umożliwiać zwalczanie rakiet najkrótszego i krótkiego zasięgu i rakiet średniego zasięgu w końcowej fazie lotu - a więc skierowanych przeciw Polsce, a nie tylko nad nią przelatujących. Ma być kompatybilny i zintegrowany z systemem budowanym przez NATO, umożliwiając jednak także samodzielne użycie dla obrony terytorium, np. w razie niespodziewanego odosobnionego ataku, a nie konfliktu na większą skalę.
Tarcza Polski to opracowana przez zrzeszającą firmy zbrojeniowe grupę Bumar i współpracujące z nią przedsiębiorstwa koncepcja systemu obrony powietrznej wykorzystującego polskie radary i zestawy przeciwlotnicze oraz pociski europejskiej korporacji MBDA specjalizującej się w produkcji rakiet.