Polska potrzebuje jasnych i jednolitych rozwiązań reprywatyzacyjnych - zwróciła uwagę rzecznik praw obywatelskich Irena Lipowicz w wystąpieniu do premiera Donalda Tuska. Jej zdaniem obecne rozwiązania naruszają zasady państwa prawa.
"Roszczenia reprywatyzacyjne przyznano w różnym zakresie jedynie niektórym kategoriom poszkodowanych. Brak systemowych rozwiązań w tej kwestii oraz długotrwałe i kosztowne procesy dawnych właścicieli stają się także powodem przegrania przez Polskę wielu spraw przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu" - napisano w czwartkowym komunikacie RPO dotyczącym wystąpienia do premiera.
"Niezbędne zatem wydaje się ponowne przeanalizowanie możliwości uchwalenia nowej ustawy, biorąc pod uwagę zarówno ryzyko finansowe dla budżetu państwa, jak również koszty ponoszone przez wszystkich z powodu żywiołowej i często +nieformalnej+ reprywatyzacji, która ma już miejsce" - dodano.
W piśmie do premiera Rzecznik zwraca uwagę, że prawidłowe rozwiązanie przez polskiego ustawodawcę problemu reprywatyzacji od wielu są lat w sferze zainteresowania RPO. Według Rzecznika konieczność zadośćuczynienia krzywdom dawnych właścicieli zdaje się być oczywista, mimo to kwestii reprywatyzacji nie rozwiązano w sposób generalny.
"W wielu sytuacjach przepisy szczególne pozwalają na prowadzenie quasi-reprywatyzacji w sprawach indywidualnych - przy wykorzystaniu różnego rodzaju instrumentów prawnych może dochodzić zarówno do restytucji mienia w naturze, jak i wypłaty pieniężnych odszkodowań" - poinformowała Lipowicz.
Wskazała, że spośród osób fizycznych częściową rekompensatą objęto przede wszystkim tzw. zabużan. Swoistą kategorię stanowią też dawni właściciele gruntów warszawskich. "Inne grupy osób pozbawionych mienia - w zgodzie z ówcześnie obowiązującym prawem - jak np. dawni właściciele ziemscy, właściciele lasów, właściciele przedsiębiorstw z tzw. podstawowych gałęzi przemysłu itp. nie są uprawnione do jakiejkolwiek rekompensaty" - napisała Rzecznik.
Według Lipowicz np. sytuacja własnościowa stolicy jest jaskrawym przykładem, do jakich patologii prowadzi "pozostawienie sprzecznych praw i interesów różnych grup obywateli w prawnej próżni". Zdaniem RPO próżnię tę wypełniają wyroki sądów o dużym stopniu niejednolitości.
"Zaniechanie przez ustawodawcę jednoznacznego i jednolitego rozstrzygnięcia nieuchronnie pojawiających się tu konfliktów interesów i wartości sprawia, że z biegiem lat narasta - całkowicie zrozumiałe - poczucie krzywdy, nierównego traktowania grup obywateli przez władze publiczne i zwykłej niesprawiedliwości" - napisała Lipowicz.
Zwróciła uwagę, że cały ciężar i koszt prowadzenia spraw reprywatyzacyjnych ustawodawca przerzucił na dawnych właścicieli, obarczając ich ryzykiem długotrwałego i kosztownego doszukiwania się w systemie prawnym, metodą prób i błędów, mechanizmów umożliwiających im zaspokojenie ich słusznych praw.
Jej zdaniem obawy przed pełnym zaspokojeniem roszczeń dawnych właścicieli mogą być zrozumiałe - istnieje ryzyko, że budżet państwa tego ciężaru po prostu może nie udźwignąć, niemniej nie może to być uzasadnieniem dla zupełnego zaniechania rozwiązania kwestii reprywatyzacyjnej, bowiem "nie wydaje się, by tego rodzaju przeszkoda miała w ogóle kiedykolwiek zniknąć".
Rzecznik podała w piśmie do premiera, że z informacji udostępnionych na stronach internetowych resortu skarbu wynika, że jedynym powodem zarzucenia prac nad projektem ustawy "o świadczeniach pieniężnych przyznawanych niektórym osobom, których dotyczyły procesy nacjonalizacji" jest trudna sytuacja budżetowa państwa.
Zgodnie z szacunkami resortu finansów realizacja ustawy w proponowanym kształcie skutkowałaby skokowym wzrostem długu publicznego o 18 mld zł i relacji długu do PKB o ok. 1-1,1 pkt procentowego. "Stanowisko takie budzi jednak uzasadnione zastrzeżenia, przede wszystkim z braku informacji, co do szacunku kosztów, jakie aktualnie ponosi budżet państwa z tytułu realizacji roszczeń reprywatyzacyjnych w opisywanych tu indywidualnych procesach" - oceniła Lipowicz.
Dodała, że systemowe problemy związane z brakiem reprywatyzacji stają się przyczyną przegrywania przez Polskę spraw przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu.