W dyskusji nad zmianą prawa aborcyjnego powtarza się argument, że jeśli wprowadzi się szerszą ochronę życia poczętego, to po zmianie składu Sejmu może być wprowadzone prawo, które zwiększy dopuszczalność aborcji. Czy rzeczywiście?
Rozszerzenie dostępności aborcji ponad obecnie obowiązujący tzw. kompromis aborcyjny oznaczałoby praktycznie legalizację aborcji na życzenie. Eufemistycznie nazywa się ją aborcją ze względów społecznych. Taki zapis był już wprowadzony do prawa polskiego w 1996 r. W 1997 r. Trybunał Konstytucyjny uznał, że aborcja ze względów społecznych jest niezgodna z konstytucją. Powstaje pytanie: czy ponowne wprowadzenie podobnego przepisu musiałoby być znowu obalone przez TK?
Zapytaliśmy o to byłego prezesa Trybunału prof. Andrzeja Zolla. Wybitny prawnik zaznaczył, że nie może z całą pewnością odpowiedzieć na pytanie, co zrobiłby Trybunał. Ale - jak podkreślił - gdy w 1997 r. Trybunał stwierdził niekonstytucyjność aborcji ze względów społecznych, podstawa konstytucyjna obalenia tego prawa była słabsza niż to jest obecnie. W chwili wydania słynnego wyroku obowiązywała jeszcze stara konstytucja. Niedopuszczalność aborcji ze względów społecznych została wywiedziona z zasady demokratycznego państwa prawa. Nie było bowiem zapisu konstytucyjnego, mówiącego wprost o ochronie życia. Dziś taki przepis obowiązuje. Art. 38 Konstytucji mówi: „Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia”. Skoro więc ze słabszej, tj. bardziej ogólnej podstawy prawnej (zasady demokratycznego państwa prawa) można było wywieść zakaz aborcji na życzenie, to tym bardziej można to uczynić, gdy dysponuje się przepisem konstytucyjnym, mówiącym o ochronie życia każdego człowieka.
Czy jednak wyrok z 1997 r. ma jeszcze znaczenie, skoro po jego wydaniu weszła w życie nowa konstytucja? Tak. - Wejście w życie nowej konstytucji nie skasowało wcześniejszego orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego - wyjaśnia prof. Zoll.
Od redakcji: Oczywiście, teoretycznie możliwa jest zmiana Konstytucji i wprowadzenie do niej zapisu, czyniącego z aborcji prawo konstytucyjne. Praktycznie jednak trudno spodziewać się takiego obrotu sprawy. Do zmiany Konstytucji potrzeba m.in. większości 2/3 głosów w Sejmie, a siły polityczne, które mogłyby optować za aborcją na życzenie (SLD, Ruch Palikota) mają raczej problem, żeby w ogóle wejść do Sejmu. Co więcej, w razie zmiany konstytucji, dotyczącej praw i wolności, można byłoby żądać przeprowadzenia w tej sprawie referendum. Badania opinii publicznej wskazują, że wprowadzenie aborcji na życzenie nie miałoby najmniejszych szans w referendum. Przeciwnie, odsetek Polaków opowiadających się za prawną ochroną życia poczętego jest wysoki i jeszcze rośnie. Nie bez znaczenia jest, że wzrost ten jest największy wśród ludzi młodych i tzw. liderów nowoczesności (kadry kierowniczej, specjalistów).
Wniosek: aborcyjne wahadło to strachy na Lachy.
(Przy okazji zapytaliśmy prof. Zolla o rządowe plany wprowadzenia in vitro bez ustawy, przy pomocy programu zdrowotnego. Wybitny prawnik stwierdził, że byłoby to niezgodne z prawem, choć może się okazać trudne do zaskarżenia)
Jarosław Dudała