Zakopane... Dla mnie to nie Mekka, do której trzeba pojechać. Ja tam jestem u siebie. Od dziecka.
Na cmentarzu grób moich stryjenek. Staram się być tam co roku. A poza tym – moje Tatry! Choć pół dnia, żeby się napatrzyć, odetchnąć i gdzieś „wyskoczyć”. Po południu odwiedzam zwykle stary cmentarz, który też znam od dziecka. Gdy dziś wychodziłem ze starego kościółka, wchodziła młoda mama z dwojgiem dzieci. Zamieniłem z nimi kilka słów. Za jakieś 20 minut spotkaliśmy się na cmentarzu. Od grobu do grobu. Od człowieka do człowieka. Tylu tam pochowanych sławnych ludzi, wielkich Polaków. Niektóre nazwiska znane powszechnie, niektóre tylko w jakichś kręgach – a szkoda. Zapytałem, tak z ciekawości, skąd oni są. „Z Koblencji”. Rozmowa przeskoczyła na inne tory: Polacy w Niemczech. Ilu z nich żyje bez wiary, bez sakramentów, bez niedzieli. Wielu kiedyś w Polsce wiarę pielęgnowało. Na obczyźnie własna wiara stała się im obca.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Horak