Internauci już zmienili nazwę stadionu narodowego. Nieprzypadkowo.
17.10.2012 09:32 GOSC.PL
„Wiesz co robi ten dach? On odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa. To jest dach na skalę naszych możliwości. My tym dachem otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie - mówimy - to nasze, przez nas wykonane i to nie jest nasze ostatnie słowo". Ten cytat z „Misia” Stanisława Barei oddaje klimat komentarzy jakich pełna jest sieć po wczorajszej organizacyjnej kompromitacji stadionu narodowego.
Internauci już nadali mu nowego patrona. Adekwatnego do stylu w jakim działa nasza sztandarowa inwestycja. Dach zamknięto na mecz otwarcia w piękny dzień czerwcowy, a pozostawiono otwarty podczas październikowego oberwania chmury. Tego nie da się opisać inaczej niż „Bareją”. I tak też wyglądają dziś internetowe recenzje wtorkowej żenady.
Na jednej ze stron zdjęcie małych murzyniątek niosących zardzewiałe pokrycie i podpis „Jest dach! Już niosą”. Na innej ludzie skaczą do wody z wielkiego statku. Podpis: „Kibice powoli opuszczają stadion narodowy”.
Ale najwięcej jest dowcipów politycznych. Na przykład demotywator ze zdjęciem „narodowego” i podpis: „Zamykają trybuny, a nie potrafią zamknąć dachu”. Albo zdjęcie Bronisława Komorowskiego opatrzone informacją: Prezydent RP wydał specjalne oświadczenie: „Woda ma to do siebie że się zbiera i stanowi zagrożenie a potem spływa do głównej rzeki i do Bałtyku”.
Bezapelacyjnym hitem sieci jest autentyczna depesza z marca gdy Donald Tusk podsumowywał 100 dni swojego nowego rządu. „Ten rząd jest jak stadion narodowy. On też najpierw był krytykowany, a teraz jest chwalony”.
Komedie Stanisława Barei to czas schyłkowego PRL. Jeśli dziś ten rodzaj poczucia humoru znów staje się adekwatny, to dla rządzących jest to o wiele poważniejsze ostrzeżenie niż wyniki sondaży. Nie jest to bowiem śmiech z konkretnej partii. Rodacy znów, jak w latach siedemdziesiątych, śmieją się z władzy. Dobrze jej to nie wróży.
Piotr Legutko