Reprezentacja Polski w ampfutbolu, która debiutowała w piłkarskich mistrzostwach świata osób po amputacjach, pokonała w Kaliningradzie rzutami karnymi Japonię 4:3 i zajęła jedenaste miejsce.
"Mecz był bardzo zacięty i emocjonujący. Do przerwy po golach Kamila Rośka i Marcina Guszkiewicza prowadziliśmy 2:0, ale w drugiej połowie rywale zdołali doprowadzić do wyrównania. Dogrywka nie przyniosła rozstrzygnięcia, a rzuty karne dały naszej drużynie jedenastą pozycję, z czego zawodnicy ogromnie się cieszą" - powiedział PAP prezes Stowarzyszenia Amp Futbol Mateusz Widłak, student fizjoterapii na warszawskiej AWF.
Najwięcej bramek w całym turnieju, pięć w sześciu meczach (plus asysta), zdobył dla Polski... obrońca Mateusz Kabała z Koniecpola (pow. częstochowski).
"Wyczyn Mateusza jest z pewnością miłą niespodzianką. Dzielnie wspierali go także kapitan zespołu Przemysław Świercz z Warszawy, Kamil Rosiek z Nowego Sącza oraz najmłodszy w ekipie 16-letni Bartosz Łastowski z wioski Nowe Linie w powiecie pyrzyckim" - ocenił kierownik drużyny.
W zespole grali jeszcze: bramkarze Łukasz Woźny (Opole) i Łukasz Wyszyński (Gdynia), Arkadiusz Werner (Bogucin k. Poznania), Marcin Guszkiewicz (Szczawnica), Maciej Kosiorek (Orzysz), Mateusz Sadłowski (Rypin), Bartosz Skrzypek (Duszniki k. Poznania), Sebastian Ziółkowski (Cekcyn, pow. tucholski) i Maciej Pożycki (Kraków).
Jak zaznaczył trener Marek Dragosz, wspomagany przez Krzysztofa Wajdę, debiutująca w mistrzostwach świata drużyna nie odstawała aż tak znacznie od innych uczestników. Z wyjątkiem przegranego 1:5 meczu z Rosją, pozostałe były bardzo wyrównane i kończyły się nieznaczną porażką Polaków.
Prezes Stowarzyszenia Amp Futbol podkreślił, że wyjazd zawodników do Kaliningradu możliwy był dzięki wsparciu m.in. Polskiego Związku Piłki Nożnej oraz Ministerstwa Sportu i Turystyki.
W niedzielę w finale broniący tytułu Uzbekistan walczyć będzie z Rosją, a o brązowy medal Turcja zagra z Argentyną, która w grupie pokonała Polskę 2:1.