Mniej więcej za rok w okolicy Ziemi przeleci kometa. Będzie tak jasna, że może nawet przyćmić Księżyc. To będzie prawdziwe widowisko.
Im bliżej Słońca, tym komety są jaśniejsze (bardziej widoczne). Nie, nie dlatego, że Słońce je oświetla i dzięki temu lepiej je widać. Bliżej gwiazdy jądro komety szybciej się topi, a warkocz komety, czyli to, co obserwujemy, to nic innego jak odrywające się od centrum komety pył i kawałki skalne. Co ciekawe, warkocz komety nie zawsze leci za jej centralną częścią. Gdy kometa leci w kierunku Słońca, to tak rzeczywiście jest. Gdy jednak od Słońca się oddala, warkocz leci pierwszy, a dopiero za nim jądro komety. To zjawisko dosyć łatwo wytłumaczyć. To nie pęd powietrza powoduje, że warkocz lecącej komety łopocze za nią jak flaga czy wstążka przywiązana do jadącego samochodu. Przecież w kosmosie panuje próżnia. Warkocz komety „ustawiany” jest przez tzw. wiatr słoneczny, czyli cząstki emitowane z powierzchni naszej gwiazdy. Gdy kometa leci w kierunku gwiazdy, wiatr słoneczny powoduje, że warkocz leci za kometą, ale gdy od gwiazdy się oddala, warkocz leci pierwszy. Niezależnie od kierunku, im większy warkocz, tym więcej odbija światła i tym lepiej go widać.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek