Jeszcze 10 lat temu trudno byłoby sobie wyobrazić konferencję na temat dyskryminacji chrześcijan w Europie.
Dzisiaj takie spotkanie już nie dziwi, więcej – okazuje się bardzo potrzebne. Mogli się o tym przekonać uczestnicy brukselskiej konferencji „Dyskryminacja chrześcijan”. W Europie za przyznawanie się do Chrystusa życia jeszcze się nie traci, ale pracę – owszem (więcej na str. 48–49). W tym kontekście powstaje pytanie, czy Rok Wiary nie jest aby odpowiedzią Kościoła na postępującą laicyzację i rosnącą agresję wobec chrześcijan? No bo skoro z wiarą na Starym Kontynencie dzieje się źle, to chyba należy coś robić. Rok Wiary nie jest jednak rodzajem kontrofensywy Kościoła wobec niekorzystnych zjawisk społecznych czy gospodarczych. Oczywiście Benedykt XVI jak mało kto ogarnia i rozumie krytyczny stan, w jakim znajduje się nasz kontynent. Jeżeli nie kryzys Europy, to co jest pierwszą racją ogłoszenia Roku Wiary? Zupełnie podstawowy i tym samym całkowicie zwyczajny nakaz głoszenia Jezusa – najpierw sobie, potem innym. Nakaz ten jest aktualny niezależnie od takich czy innych zjawisk. Jedno jest pewne: jeżeli dzięki papieskiej inicjatywie chrześcijanie odzyskają misyjny zapał, sami się nawrócą i przyprowadzą do wiary w Jezusa tysiące Europejczyków, nie pozostanie to bez zbawiennego wpływu na ich dusze, ale też na wysokość deficytu budżetowego. Wielokrotnie przekonywałem już w tym miejscu, że na problemy, również bankowe, najlepsze jest chrześcijaństwo.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Marek Gancarczyk