Lepiej zabijać niż leczyć - tak wynika z tekstu, którym dziennikarka Wyborczej zaatakowała gosc.pl.
08.10.2012 11:45 GOSC.PL
Katarzyna Wiśniewska napisała w „Gazecie Wyborczej” o naszym apelu „Zadzwoń do posła”. Chodzi o projekt Solidarnej Polski, w którym przewiduje się wprowadzenie zakazu dokonywania aborcji na chorych dzieciach. Wraz z Fundacją Pro zachęcamy tam ludzi sumienia, żeby pomogli posłom w dokonaniu właściwego wyboru – a właściwy jest oczywiście głos popierający projekt (zobacz TUTAJ).
Dla Wiśniewskiej jednak nie jest to oczywiste. Przypomina, że projekt to pomysł Solidarnej Polski (jakby to w jakiś sposób obniżało wartość inicjatywy), który „«Gość Niedzielny» w rozdzierająco-infantylizujący sposób nazywa «zabijaniem dzieci podejrzanych o chorobę»”.
Co jest infantylnego w wezwaniu do ratowania przed okrutną śmiercią, zadaną rękami ludzi, dzieci np. z zespołem Downa? Tego się nie dowiadujemy. Wiśniewska szydzi za to z faktu, że na naszej stronie gosc.pl jest lista telefonów do biur poselskich. „Żeby nie trzeba było się zanadto wysilać. Bo w ogóle nikt z pomysłodawców i ewentualnych wykonawców (nie wątpię, że tacy się znajdą) nie ponosi żadnego wysiłku, z tym intelektualnym na czele”.
Jak widać, pani redaktor uważa, że kto zamiast w pocie czoła samodzielnie szukać telefonu do posła, skorzysta z podanej przez nas listy, ten nie lubi się wysilać intelektualnie.
Ale najważniejszy fragment jest dalej: „Nikt się nie zastanawia nad tym, jakie skutki miałby zakaz aborcji ze względu na uszkodzenie płodu. W Polsce brakuje instytucji i systemowych rozwiązań, dzięki którym kobiety rodzące upośledzone dzieci nie musiałyby się zadręczać, np. skąd wziąć pieniądze na lekarstwa czy rehabilitację. Dziś muszą liczyć się z tym, że życie ich dziecka będzie wegetacją”.
Katarzyna Wiśniewska napisała tu, ni mniej, ni więcej, że lepiej zabić dziecko („uszkodzony płód”), niż żeby miało „wegetować”.
To nie tylko myślenie eugeniczne – to myślenie eutanazyjne. Jego istotą jest założenie, że tylko takie życie ma wartość, które nie boli, nie kłuje w oczy i nie sprawia kłopotu młodym, pięknym i zdrowym.
„Obrońcy życia – jak się ich ładnie nazywa – próbują zmusić kobiety do heroizmu, bo ich akurat nic to nie kosztuje. Pokrzyczeć w Sejmie, nagadać do słuchawki o barbarzyństwie i ma się sumienie czyste” – kończy Wiśniewska.
Pani redaktor: co jest heroizmem? Powstrzymanie się od zabicia chorego dziecka?
Skoro pisze pani takie rzeczy, powinna mieć pani odwagę stanąć przed każdym dzieckiem z zespołem Downa, które pani spotka i powiedzieć mu w twarz: „Miało cię nie być. Nie jesteś dla świata żadną wartością”. Zdobędzie się pani na to?
Franciszek Kucharczak