Im mniej świadoma eksperymentu była badana osoba, tym kradzież była skuteczniejsza.
Na uniwersytetach w Oksfordzie, Berkley i Genewie, zresztą nie tylko tam, od lat prowadzi się badania nad interfejsem mózg–komputer. To urządzenie, które – w pewnym przybliżeniu – potrafi odczytywać nasze intencje. Niektórzy nawet mówią, że nasze myśli. Mózg to niezwykle złożony obwód elektryczny. Neurony – komórki nerwowe – komunikują się pomiędzy sobą, wysyłając impulsy elektryczne. Działanie mózgu można w pewnym zakresie „śledzić”, a przez to także diagnozować, odczytując zmiany potencjału elektrycznego na powierzchni skóry głowy. Tak działa znana od ponad 100 lat elektroencefalografia (EEG). Czy przykładanie elektrod (zwykle 19) do skóry czaszki to podsłuchiwanie myśli? Coś w tym jest, choć to bardzo uproszczony obraz. Standardowe EEG pokazuje aktywność elektryczną mózgu, a sprawny specjalista na podstawie tych danych jest w stanie całkiem sporo powiedzieć na temat prawidłowości funkcjonowania mózgu. Takie badania robi się chociażby wtedy, gdy pojawia się podejrzenie czy potrzeba monitorowania stanów padaczkowych. A co z myślami? Nasz mózg jest wielką tajemnicą. Jedno nie ulega jednak wątpliwości. Rządzi nim prąd elektryczny, przepływ ładunków elektrycznych pomiędzy różnymi jego obszarami. Jeżeli zatem procesy myślowe oznaczają generowanie sygnałów elektrycznych, to ich rejestrowanie w pewnym sensie jest próbą ich odkrycia i interpretacji.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek