Czasem rodzice sami muszą się wiele nauczyć, aby móc uczyć dziecko życia.
Wielkie są pożytki chodzenia z psem na codzienny spacer. Nogi, płuca, serce odżywają. Pies nadaje tempo, by nie skończyło się na leniwym łażeniu. Sójki, kruki, synogarlice, sarny, czasem dzik, czaple, pająki i pajączki... Ileż my mamy tych naszych „młodszych braci” wokoło. No i czasem ludzie. Zwykle znajomi parafianie, właściciele psów, piesków i psiaków. Krzyżują się czasem nasze drogi i pogadać można. Aliści niedawno zobaczyłem w oddali na łące jakąś parę, ani chybi rodzicielską, bo wózek stał obok. Wrześniowa majówka w ostatni dzień lata. Fajna sprawa. A ja tylko z psem. Niezmiennie od lat. Poszliśmy w inną stronę, aby nie naruszyć ich intymności ani nawet prywatności na cudzej łące. Nie mogłem zidentyfikować tych ludzi, co w takiej miejscowości jak moja może raczej dziwić. Daleko było i tyle. Wszelako butelkę podniesioną do ust zauważyłem. Ale to przecie nic osobliwego ani zdrożnego. Następnego dnia znowu byliśmy na tej samej łące. Oprócz wrzeszczących sójek i dwóch kruków nie spotkaliśmy nikogo. W tym wszakże miejscu (na pamięć znam topografię łąki i okolicy), gdzie widzieliśmy z psem rodzicielską parę, leżały dwie butelki po tanim piwie. Jedna rozbita. Nie mam nic przeciwko piwu, wręcz przeciwnie. Wiem, że nie każdego stać na droższe, a i gusta mogą być inne niż moje. Ale co do jednego nikt mnie nie przekona. Butelki bym nie zostawił, wszystko jedno czy zwrotna, czy nie. Wolę te zwrotne. Zauważcie, piwo dobrej marki zawsze jest w butelce zwrotnej! Ale to tylko dygresja. A oni butelki (jedną rozbitą, co może być zagrożeniem dla bawiących się tam czasem dzieci lub biegających psów) zostawili! I jeszcze z dzieckiem byli. Powiesz, że dzieciak mały, to i tak nie wie, o co chodzi. To prawda. Ale te dwie butelki (jedna rozbita) to przecież fragment psychologicznego portretu owych rodziców. Myślę, że sami muszą się wiele nauczyć – i to szybko – aby móc uczyć dziecko życia. Życia człowieka zdolnego w przyszłości dostosować się do norm i obyczajów cywilizowanego świata. Te butelki przypomniały mi inną scenę. Jest taki uroczy zakątek tej samej łąki, wtulony w niewielki lasek. Pod koniec wakacji kilka gimnazjalistek tam się zabawiało. Została po nich kupa śmieci, butelki też, tyle że plastikowe. Przy sposobności zapytałem panienki, czy już posprzątały. Reakcja była potwierdzeniem, że to one naśmieciły. Otóż od tych potłuczonych butelek poszliśmy komisyjne (ja i pies) sprawdzić, co w tym zakątku. Wysprzątane! A jednak! Fajna sprawa, nie jest źle.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Horak