Społeczeństwo. Droga spod ciemnej gwiazdy do Boga nie jest łatwa, ale można ją pomyślnie przebyć. – Jeden z tej szansy skorzysta, inny nie, ale warto próbować, choćby dla tego jednego – mówią płocczanki, które odwiedzają więźniów w zakładzie karnym, ofiarując im swój czas i modlitwę.
Jasne, żółte mury z wieżyczkami dzieciom przypominać mogą zamek. Jednak wystarczy spojrzeć nieco wyżej, by zobaczyć kraty i usłyszeć nawoływania. Zakład Karny w Płocku, w którym przebywa prawie 700 mężczyzn, znajduje się w samym centrum miasta. Zwykli przechodnie starają się go omijać szybkim krokiem i szerokim łukiem. Nie spoglądają w jego stronę, nie reagują na słowne zaczepki więźniów. Ale są też tacy, którzy sami decydują się, by przekroczyć bramy więzienia i spotkać się ze skazańcami. Po co? By mówić im o Jezusie, modlić się, śpiewać, ale także słuchać.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agnieszka Kocznur