Co najmniej jedna osoba zginęła, a kilkaset zostało ewakuowanych po intensywnych deszczach i powodzi, które w nocy z czwartku na piątek dotknęły prowincję Malaga w Andaluzji, na południu Hiszpanii.
Śmierć poniosła starsza kobieta, której dom został zalany w dzielnicy El Puente w mieście Malaga. Dwanaście osób, które przebywały razem z nią w budynku, zostały uratowane i przewiezione do szpitala - poinformował przedstawiciel rządu regionu autonomicznego Andaluzja, Jose Luis Ruiz.
Hiszpański rząd centralny podał na swej stronie internetowej, że ponad 600 osób zamieszkujących Andaluzję zostało ewakuowanych ze swoich domów. Poszkodowanych zostało w sumie ok. 8 tys. mieszkańców regionu.
Ewakuacja prowadzona przez wyspecjalizowaną jednostkę wojskową koncentrowała się głównie w Maladze, Sewilli i Granadzie oraz małych miasteczkach położonych wzdłuż rzeki Guadalhorce, gdzie sytuacja była najbardziej skomplikowana.
W Sewilli poziom wody już opadł, ale mieszkańcy muszą sobie radzić bez prądu i bieżącej wody. W sąsiednim mieście Villanueva del Trabuco ludzie czekają na pomoc na dachach domów.
Służby meteorologiczne początkowo ogłosiły w piątek "czerwony alarm" dla miasta Malaga, oznaczający "skrajne ryzyko i zagrożenie powodzią", jednak po południu alarm został obniżony do "pomarańczowego". Straż pożarna w Andaluzji odnotowała w nocy z czwartku na piątek w sumie 32 interwencje związane z powodzią.
Deszcz, który w nocy z czwartku na piątek spadł praktycznie na terenie całej Hiszpanii, doprowadził również do częściowego zamknięcia ruchu ulicznego w Madrycie. Chaos komunikacyjny, który powstał w stolicy, potęguje strajk pracowników transportu miejskiego.