Szef kancelarii premiera Tomasz Arabski nie wydał, ani nie przekazał nikomu polecenia zakazującego otwierania trumien ofiar katastrofy smoleńskiej, zakazuje tego prawo - oświadczył w czwartek w Sejmie minister sprawiedliwości Jarosław Gowin.
Gowin, który przedstawił posłom, na wniosek PiS, informację o działaniach podjętych po katastrofie smoleńskiej, podkreślił, że omawiana w Sejmie sprawa "jest zbyt poważna, żeby rozpatrywać ją wyłącznie w stricte prawnym kontekście".
Jednocześnie minister wyraził współczucie i żal "z powodu cierpienia, jakie przeżywają ostatnio rodziny ofiar w związku z fatalnym błędem popełnionym w procedurze identyfikacji i pochówku niektórych spośród tych ofiar".
Gowin deklarował jak najrzetelniejszą odpowiedź na wszystkie pytania, ale przypomniał, że zdecydowana większość kwestii, o które pytano we wniosku o informację, nie dotyczy kompetencji jego resortu. Wskazał, że od końca marca 2010 r. - czyli 10 dni przed katastrofą smoleńską - doszło do rozdziału ministerstwa od prokuratury i minister nie ma żadnego wpływu na śledztwa.
Katastrofa smoleńska zbyt często jest źródłem politycznych sporów, które dzielą nasz naród - zaznaczył minister. Jego zdaniem tę opinię podziela wielu Polaków. Zaznaczył, że pod Smoleńskiem zginęli "gorący patrioci, wybitni Polacy". Jak mówił, "ich tragiczna śmierć wykracza jednak poza porządek polityczny i jest przede wszystkim ogromną tragedią i źródłem wielkiego cierpienia ich rodzin i bliskich".
"Co do kwestii tak żywo poruszanej w ostatnich dniach, zwłaszcza przez część posłów opozycji, a więc możliwości otwierania trumien ofiar tragedii - zostałem poinformowany, że szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (Tomasz Arabski) nie wydał i nie przekazał nikomu polecenia zakazującego otwierania trumien ofiar katastrofy smoleńskiej" - powiedział Gowin.
Zarazem przypomniał, że kwestie przewozu szczątków osób zmarłych i ich pochówku reguluje odpowiednia ustawa i rozporządzenie ministra zdrowia. Wynika z nich - przypomniał Gowin - że transport zwłok może następować wyłącznie w zamkniętych trumnach, podobnie jak pochówek. "Nie jest możliwe otwieranie trumny po zamknięciu jej wieka (...). Wszystkie te kwestie obejmują wprost przepisy prawa" - przypomniał minister. Cytował także fragment rozporządzenia mówiący, że "po przewiezieniu zwłok na miejsce przeznaczenia chowa się je niezwłocznie bez otwierania trumny".
"Przypisywanie decyzyjności w tej sprawie szefowi Kancelarii Prezesa Rady Ministrów jest - mówiąc najłagodniej - chybione i chyba trzeba powiedzieć, że jest podyktowane względami politycznymi" - powiedział.
Jak mówił Gowin, wyjazd do Moskwy szefa kancelarii premiera Tomasza Arabskiego i ówczesnej minister zdrowia Ewy Kopacz nie miał związku z wykonywaniem przez nich kompetencji innych ministrów, w tym ministra sprawiedliwości. Byli wysłannikami premiera Donalda Tuska, wysłanymi tam, aby służyli wszelką pomocą rodzinom - zaznaczył.
Odpowiadając na zawarte we wniosku o informację pytanie, czy minister sprawiedliwości przekazywał jakiekolwiek swoje uprawnienia, Gowin powiedział, że minister nie upoważniał szefa KPRM, ani ministra zdrowia, ani innych ministrów do podejmowania w jego imieniu, czy też w ramach jego kompetencji, żadnych czynności związanych z tragedią smoleńską.
"Minister sprawiedliwości nie ma podstawy prawnej, ani uprawnienia do powierzenia wykonania swoich czynności innym ministrom działowym, ani też szefowi Kancelarii Prezesa Rady Ministrów" - podkreślił Gowin.
Gowin poinformował także, że minister sprawiedliwości nie ma żadnych kompetencji na etapie czynności operacyjnych i śledczych prowadzonych przez prokuraturę, nie ma też uprawnień do wyboru podstawy prawnej prowadzenia międzynarodowego postępowania wyjaśniającego. Jak dodał, kompetencje takie minister ma tylko wobec postępowania karnego po jego wszczęciu, ale to - jak dodał - toczyło się i toczy w Polsce.
Gowin ocenił, że tzw. konwencja chicagowska przyjęta przez Polskę do zbadania katastrofy, była jedynym, dostępnym instrumentem prawnym, który opisywał procedury postępowania w sytuacji takiej jak ta w Smoleńsku.
"Skorzystanie z innej podstawy prawnej wymagałoby wcześniejszych, szczegółowych ustaleń ze stroną rosyjską, co uniemożliwiłoby podjęcie natychmiastowych działań, których oczekiwały rodziny ofiar i cała polska opinia publiczna" - uważa Gowin.
Od początku badania katastrofy smoleńskiej niektórzy politycy i publicyści podawali w wątpliwość zasadność badania sprawy na podstawie konwencji o międzynarodowym lotnictwie cywilnym podpisanej w Chicago w 1944 r. Wskazywano na polsko-rosyjską umowę z 1993 r. jako właściwszą podstawę prawną.
Polska prokuratura, kierujący Komisją Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego szef MSWiA Jerzy Miller, jak i akredytowany przy MAK Edmund Klich podkreślali, że właśnie konwencja chicagowska jest najodpowiedniejszą podstawą. Wskazywano, że polsko-rosyjska umowa z 1993 r. ma jedynie charakter ramowy i była przewidziana do "obsługi" wyprowadzania z Polski byłych wojsk radzieckich.
Szef resortu sprawiedliwości przedstawił w Sejmie informację "na temat podejmowanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości oraz podmioty mu podległe i nadzorowane działań dotyczących zagwarantowania właściwych procedur postępowania ze zwłokami ofiar Katastrofy Smoleńskiej na terenie Federacji Rosyjskiej". Wystąpienie ma związek z informacjami Naczelnej Prokuratury Wojskowej o zamianie ciała Anny Walentynowicz z ciałem innej z ofiar katastrofy smoleńskiej.