Tyle oznak, owoców, zysków płynących z wiary dla całego społeczeństwa zostało zniszczonych w ciągu kilku lat
Ojca Stanislava poznałem kilkanaście lat temu. Ktoś zadzwonił, otwarłem drzwi. Ksiądz, to widać. Zaczął opowiadać o swoim życiu. Kilka dni nagrywaliśmy, potem zapisywałem po polsku czeską opowieść. Bo Stanislav jest Czechem. Życiorys wart filmu. A bohater już wiekowy, sił ma coraz mniej – życie, więzienie, obozy pracy go zniszczyły. Ale wciąż ten sam pogodny uśmiech. Odwiedziłem go przed tygodniem. Powspominaliśmy niektóre z jego doświadczeń – i tych z więzienia (jeszcze nie był księdzem), i tych późniejszych. Jak to mierzył czas w celi przesuwającym się po podłodze promykiem słońca. Jaka jest szybkość upływu czasu? Jak temu zwolnionemu do granic absurdu tempu sprostać? A potem słowa, które mu powtórzyłem w dniu święceń (był już po sześćdziesiątce): „Mój los to czekanie”. Dodał wtedy: „Czekanie i doczekanie”.
Subskrybuj i ciesz się nieograniczonym dostępem do wszystkich treści
ks. Tomasz Horak