15 września znaczna liczba mężczyzn, kobiet i dzieci z trzema biskupami reprezentowała u Panny Marii Pomocné Czechów, Polaków i Niemców.
Najpierw o kilka słów poprosiłem kardynała Joachima Meisnera z Kolonii. Usłyszałem: „Jestem już po raz trzeci na pielgrzymce narodów. Ale byłem tu więcej razy. Jeszcze jako dziecko, przed wojną i w czasie wojny, z rodzicami. Mieszkaliśmy we Wrocławiu, dziadkowie w okolicach Nysy. Kościół został zrównany z ziemią, ale Bóg miał inne plany. I znów tu jesteśmy”. Biskup ostrawski František Lobkovicz powiedział: „Pielgrzymka to obraz naszego życia. A sanktuarium jest miejscem spotkania ludzi, których drogi bywają inne. Tu spotykają się ludzie z różnych narodów. Jestem szczęśliwy, że ta tradycja jest już ugruntowana i że są biskupi z Kolonii i Opola. To jest ważne także dla miejscowych, bo widzą, że okolice Jesenika nie są krajem zapomnianym“. Jeszcze przed Mszą wmieszałem się w tłum. Krążę wśród ludzi. W ucho wpadają urywki zdań wypowiadane w każdym z trzech języków – czeskim, niemieckim i polskim. Tworzy to taką charakterystyczną melodię. Wielu ludzi posługuje się dwoma językami, rozumiejąc trzeci. Taki jest ten zakątek Europy. Już wszyscy śpiewają – ćwiczą wspólne pieśni, modlą się. W jakim języku? W każdym z trzech.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Ks. Tomasz Horak