Podzielam absolutnie opinię ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina i akceptuję jego zdecydowane oraz natychmiastowe działania w sprawie prezesa gdańskiego sądu okręgowego Ryszarda Milewskiego - powiedział w piątek premier Donald Tusk.
"Sposób wypowiadania się sędziego (...), traktowania świata zewnętrznego przez niezależnego sędziego jest nie do zaakceptowania" - oświadczył premier Donald Tusk na piątkowej konferencji prasowej, zorganizowanej w Sejmie po bloku głosowań.
Szef rządu dodał, że podziela zdecydowane działania ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina, który zapowiedział odwołanie prezesa gdańskiego sądu okręgowego Ryszarda Milewskiego oraz wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec niego.
Pytany, czy Gowin powinien podać się do dymisji - czego oczekuje Ruch Palikota - Tusk powiedział, że działania ministra sprawiedliwości ocenia jako "zdecydowane i energiczne".
"Pan poseł Palikot i jego Ruch ma do ministra Gowina permanentne pretensje o coś zupełnie innego i to jest bardziej ideowa pretensja, a nie związana z działaniem ministra Gowina (w tej sprawie)" - ocenił.
Na pytanie, czy zna osobiście Milewskiego, premier odparł, że nie łączą go z nim żadne relacje "o charakterze towarzyskim". Jak dodał, Milewski jest osobą "względnie publiczną", więc kojarzy jego istnienie.
Jednocześnie zaznaczył: "sugerowanie przez niektórych komentatorów i polityków opozycji, że ktoś z kancelarii rządowej kontaktował się z gdańskim sędzią Ryszardem Milewskim, uważam za niedopuszczalne".
Premier podkreślił, że słyszał wypowiedzi niektórych polityków opozycji i czytał "niektóre artykuły". "Które, mimo iż wiadomo było, że to jest prowokacja, sugerowały czy insynuowały, że tak naprawdę dochodziło do rozmowy pomiędzy jakimś moim urzędnikiem a tym sędzią" - powiedział.
Oceniając prowokację wobec Milewskiego mówił: "pewne granice przyzwoitości zostały tu przekroczone, a czy zostały radykalnie przekroczone granice prawa, to nie ja to będę wyjaśniał. Ale uważam, że sprawa jest warta wyjaśnienia".
"Mamy prawdopodobnie do czynienia z fałszowaniem dokumentu, jakim jest mail, w którym powołuje się na urząd. Nie moją rzeczą jest oceniać prowokacje dziennikarskie, one mają i będą miały miejsce. Nikt nie powinien reagować z nadgorliwością na tego typu przypadki" - powiedział Tusk. Odniósł się tak do pytania o to, że prokuratura w Gdańsku prowadzi śledztwo z zawiadomienia Milewskiego. Prowadzone ono jest pod kątem powoływania się - dla uzyskania korzyści - na wpływy w różnego rodzaju instytucjach państwowych, samorządowych itp.
Tusk dopytywany, czy zgadza się z opinią, że sprawę Marcina P. należy przenieść z Gdańska, odpowiedział: "chciałbym, aby ta sprawa była prowadzona obiektywnie i szybko, w dowolnym miejscu w Polsce, byle była prowadzona rzetelnie, obiektywnie i szybko". "Ale nie mogę rekomendować prokuratorowi generalnemu czy sądom, gdzie mają prowadzić sprawy" - zaznaczył.
Premier był też pytany, czy wpłynął już do niego raport prokuratora generalnego na temat przestępstw finansowych popełnionych od 2007 roku. Jak poinformował, prokurator generalny poinformował go, że prace nad tym raportem trwają.
"Czekam na ten raport, ale też nie przyspieszam, bo wolę dostać raport zawierający naprawdę istotną informację, czy przekrojowy. Chciałbym jak najszybciej, ale rozumiem, że istnieje jeszcze potrzeba pracy nad tym raportem" - powiedział Tusk.
Premier był też pytany przez dziennikarzy, czy sprawa szefa gdańskiego sądu okręgowego nie jest kolejnym argumentem na rzecz powołania komisji śledczej ds. Amber Gold. Ocenił, że ewentualna komisja śledcza w tej sprawie byłaby elementem spektaklu politycznego. "Mamy do czynienia z nadzwyczajnym, energicznym politycznym polowaniem. Z używaniem i nadużywaniem aspektów tej sprawy" - stwierdził.
Nawiązał również do kwestii ewentualnego odtajnienia notatki Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego ws. AG, którą ABW przekazała mu w maju.
Jak ocenił, dzisiaj można mówić o jego "bardzo dużych kosztach osobistych i rodzinnych, chociaż nie politycznych". "Te koszty związane są także z nieustannym przekraczaniem granicy przyzwoitości, dlatego w moim osobistym interesie byłoby ujawnienie wszystkich aspektów tej sprawy, ale zdaję sobie sprawę, że interes państwa i interes służb nie zawsze jest zgodny z tym, co leży w interesie osobistym i muszę to uszanować" - powiedział premier.
Podkreślił jednak: "decyzję o tym, czy notatka jest ujawniana czy nadal utajniana, podejmuje wyłącznie ten organ, który nakłada klauzulę na notatkę. To naprawdę ma sens".
Tuż po wystąpieniu Tuska posłowie PiS zwołali konferencję prasową. Po raz kolejny wezwali koalicję i osobiście premiera do poparcia wniosku ws. powołania komisji śledczej ds. Amber Gold. "Wszystkie wątpliwości w sprawie Amber Gold, która jest w dużej części aferą Donalda Tuska, może wyjaśnić tylko komisja śledcza. Jeszcze raz ponawiamy apel do Donalda Tuska o jej powołanie" - powiedział rzecznik PiS Adam Hofman.
W czwartek „Gazeta Polska Codziennie” podała, że 6 września do prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku zadzwonił ktoś, kto przedstawił się jako urzędnik z kancelarii Donalda Tuska. W rozmowie tej szef sądu miał prosić o instrukcje, czy przyspieszać posiedzenie sądu ws. zażalenia na aresztowanie Marcina P., prezesa Amber Gold. Prezes sądu miał też umówić się na spotkanie z premierem: wstępnie wyznaczono datę 13 września.