Z udziałem dygnitarzy rządowych w Katedrze Narodowej w Waszyngtonie odbyło się w czwartek nabożeństwo żałobne w intencji legendarnego astronauty Neila Armstronga, pierwszego człowieka, który postawił stopę na Księżycu.
Armstrong, kapitan statku kosmicznego Apollo 11, który 21 lipca 1969 roku wraz Buzzem Aldrinem wylądował na Srebrnym Globie, zmarł 25 sierpnia w wieku 82 lat w wyniku komplikacji po operacji serca.
Po dotknięciu stopą powierzchni Księżycu Armstrong wypowiedział słynne słowa: "To jest mały krok dla jednego człowieka, ale wielki krok dla ludzkości"
Pogrzeb Armstronga odbędzie się na morzu w piątek; jego szczegółów na razie nie ujawniono.
Na czwartkowym nabożeństwie hołd oddał zmarłemu w przemówieniu Eugene Cernan, ostatni Amerykanin, który w 1974 roku odbył spacer po Księżycu. W sumie wylądowało na nim 12 amerykańskich astronautów.
Na uroczystości żałobnej przemawiali też: szef NASA Charles Bolden i były minister skarbu John W. Snow. Chór katedralny odśpiewał popularną patriotyczną pieśń "America the Beautiful". Kanadyjska wokalistka i pianistka jazzowa Diana Krall wykonała znaną piosenkę "Fly Me to the Moon" (Weź mnie na Księżyc), przebój Franka Sinatry.
W 1974 roku Armstrong, Collins i trzeci uczestnik historycznego lotu Mike Collins - który pilotował wtedy statek krążący po orbicie księżycowej, od którego odłączył się moduł-lądownik Eagle - podarowali Katedrze Narodowej przywieziony ze swojego lotu fragment skał z Księżyca.
Czwartkowy "Washington Post" opublikował wspomnienie Collinsa o Armstrongu. Autor podkreśla w nim skromność zmarłego astronauty. "Wszystkie pochwały Neil przyjmował spokojnie. Nigdy nie okazał cienia arogancji, chociaż miał wiele powodów, by być aroganckim" - napisał Collins.
Znany komentator "Washington Post" i telewizji Fox News Charles Krauthammer przypomniał, że zanim Armstrong przystąpił do programu Apollo i wylądował na Księżycu, był oblatywaczem nowych typów samolotów. Odbył na nich ponad 200 lotów, m.in. na superszybkim odrzutowcu X-15 latającym z prędkością ok. 6 tys. kilometrów na godzinę.
"Kiedy ktoś zwrócił uwagę, jak to jest niebezpieczne, Armstrong odpowiedział: nie jest niebezpieczne, jeśli się nie popełni żadnego błędu" - wspominał Krauthammer.