Nie ma wątpliwości, że Związek Sowiecki, a później Rosja, były dla USA ważniejsze niż Polska - uważają nowojorscy naukowcy. Kolejne potwierdzenie tego wyłania się - ich zdaniem - z opublikowanych w internecie dokumentów o zbrodni katyńskiej pochodzących z archiwów USA.
"Jeszcze nie wszystkie materiały zostały udostępnione" - zastrzegł prof. Stanisław Wiktor, ekspert Departamentu Stanu USA, który uczestniczył w poniedziałkowej konferencji na Kapitolu w Waszyngtonie poświęconej publikacji w internecie kilku tysięcy stron dokumentów o mordzie dokonanym na Polakach w 1940 roku w Katyniu.
Według prof. Wiktora po ujawnieniu dokumentów wydaje się tym bardziej oczywiste, że sprawa katyńska nie zmieniła "real politics" Stanów Zjednoczonych, jak też innych rządów alianckich, hołdujących zasadzie, że długofalowe korzyści polityczne są najważniejsze.
"Jeśli Polacy spodziewają się, że polityka amerykańska w stosunkach z dzisiejszą Rosją będzie inna, to są naiwni. Mimo retoryki, interesy Stanów Zjednoczonych w Moskwie są na pewno ważniejsze niż popieranie polskich roszczeń historycznych wobec Rosji" - przekonuje ekspert z Departamentu Stanu.
Prof. Wiktor zwraca też uwagę, że to właśnie amerykański pisarz Allen Paul udowadnia, iż USA - mimo wiedzy o zbrodni katyńskiej - nic w tej sprawie nie zrobiły. Wynika to z faktu, że Związek Sowiecki wówczas, a dziś Rosja należą w globalnej polityce amerykańskiej do najważniejszych partnerów Waszyngtonu.
Także w opinii prof. Johna Micgiela z Uniwersytetu Columbia nie ma nic dziwnego w tym, że administracja prezydenta Franklina Delano Roosevelta była zainteresowana w utrzymaniu strategicznego sojuszu z ZSRS w walce z "państwami osi". Temu strategicznemu sojuszowi mogło wówczas zagrozić podejmowanie działań w interesie znacznie słabszego sojusznika.
Naukowiec przypomina, że Roosevelt zgodził się w Teheranie w listopadzie 1943 roku na plany Stalina dotyczące powojennej Polski i większości państw Europy Środkowej i Wschodniej. Utrzymanie ZSRS jako najważniejszego sojusznika w walce Niemcami, jak dodaje, wymagało wsparcia materialnego, dyplomacji, a nawet inwigilacji obcych obywateli w Stanach Zjednoczonych. "Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że rząd USA śledził w czasie wojny nawet założycieli Instytutu Piłsudskiego w Nowym Jorku" - podkreśla prof. Micgiel.
"Zawsze było też jasne - dodaje - że Wujek Joe (tak nazywał Roosevelt Stalina - PAP) był dla prezydenta USA znacznie ważniejszy niż polski premier Władysław Sikorski, który zginął w lipcu 1943 roku w niewyjaśnionych do końca okolicznościach".
Prof. Micgiel, który jest dyrektorem wykonawczym Ośrodka Europy Wschodniej i Środkowej, oraz wicedyrektorem Instytutu Harrimana nowojorskiego Uniwersytetu Columbia, ma nadzieję, że kiedyś archiwalne materiały rzucą światło także na przyczyny tej tragedii.
Archiwa Narodowe USA opublikowały w poniedziałek kilka tysięcy stron znajdujących się w ich zbiorach dokumentów na temat mordu polskich oficerów przez NKWD w Katyniu w kwietniu 1940 r. Są tam materiały ze zbiorów kilkunastu organów władz USA, w tym Kongresu, Departamentu Stanu, bibliotek-muzeów byłych prezydentów, agencji wywiadu wojskowego i CIA, Pentagonu i innych agend rządowych. Część dokumentów - około tysiąca stron - zostało po raz pierwszy udostępnionych opinii publicznej. Reszta była już wcześniej dostępna dla badaczy i publiczności, chociaż w innej formie.