To radość, że znakomici lekarze uznają Boga za swojego przewodnika. Wczoraj, po otrzymaniu papieskiego medalu Pro Ecclesia et Pontifice, dał tego świadectwo wybitny polski kardiochirurg – prof. Marian Zembala.
12.09.2012 12:35 GOSC.PL
Uroczystość, która odbyła się w kościele św. Jakuba, w rodzinnym mieście Profesora - ponad czterotysięcznych Krzepicach pod Częstochową, można było potraktować jak lekcję, przypominającą o tym, co w życiu najważniejsze. A, że przy okazji odbierania znamienitego wyróżnienia świadectwo dał wybitny lekarz, transplantolog, który po raz pierwszy przeszczepił płuca i serce, długoletni dyrektor Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu, to powinno dać wiele do myślenia.
Po pierwsze podkreślił jak ważny dla niego jest Bóg. - Jestem Mu wdzięczny, że dziś dane mi było modlić się w imieniu wszystkich, którzy służą bliźnim, a szczególnie tym, którzy pomagają im w chorobie – powiedział, po przyjęciu z rąk metropolity częstochowskiego abpa Czesława Depo, watykańskiego odznaczenia w uznaniu służby Bogu i ludziom. Wspomniał o swoich mistrzach sztuki leczenia i etyki, żyjących Dekalogiem - profesorach - Kornelu Gibińskim, Franciszku Kokocie, Zbigniewie Relidze. – Prof. Religa pokazywał nam Boga na co dzień, choć o Nim nie mówił – stwierdził. Bo zasady i punkty odniesienia są nieodzowne, gdy służy się innym, zwłaszcza potrzebującym. - Prof. Zembala uczy, że należy leczyć po ludzku, żeby chory czuł się rzeczywistym podmiotem działań medycznych – powiedział w laudacji ks. prof. Franciszek Dylus z Wyższego Seminarium Duchownego w Częstochowie, rodak odznaczonego. Wielu obecnych przypominało, że Laureat prawie całe doby spędza w szpitalu nie tylko uczestnicząc w operacjach, ale odwiedzając i pocieszając pacjentów. Jest lekarzem ciała i ich umęczonych cierpieniem dusz.
Po drugie Uhonorowany przypomniał jak ważne są korzenie, mała Ojczyna, z której się pochodzi. Tego dnia do swoich Krzepic, gdzie mieszkają do dziś jego rodzice, ściągnął sławy świata medycyny, duchownych, władze. Na Mszę św. przybyli ceniący jego sztukę lekarską kapłani, lekarze – m. innymi - prof. Franciszek Kokot, prof. Andrzej Bochenek, przedstawiciele władz. Zobaczyli kościół, w którym przez 15 lat był ministrantem i lektorem. Gdzie jako 7-latek witał w imieniu dzieci bpa Golińskiego. Chyba chciał, aby zapamiętali „jego” miasto z wielowiekową historią, w którym od Jana Ignacego Kozielewskiego - twórcy hymnu harcerskiego „Wszystko co nasz Polsce oddamy”, uczył się patriotyzmu.
Po trzecie ogłosił jak ważna jest miłość. Do swoich bliskich – rodziców, żony Hanny i czwórki dzieci Michała, Joanny, Pawła i Małgorzaty. Bez tej domowej „bazy” nie udałoby mu się nic. - 38 lat temu na naszym ślubie z Hanną mieliśmy tylko 11 gości, a dziś jest ich tak dużo – cieszył się.
Do krzepickiej świątyni przybyły tłumy wdzięcznych za pracę i dumnych z Laureata. Wielu podkreślało, że zawdzięcza odznaczonemu zdrowie i życie. A On chwalił innych - kolegów medyków, pacjentów, swoich krajan, dając tym wszystkim dodatkową lekcję skromności i pokory.
Barbara Gruszka-Zych