Rok po katastrofie. – To cud od Boga, że cała nasza rodzina przeżyła. Zawsze będziemy pamiętać o pilocie samolotu i trzech dziewczynkach, którzy tu zginęli. Modlimy się za nich – mówi ze łzami w oczach Małgorzata Nowak.
Niedzielne popołudnie 21 sierpnia 2011 r. było upalne i spokojne. Nagle przerwał je ogromny huk, który wstrząsnął nowohuckim Wyciążem. Około godz. 20 przy ul. Podstawie rozbiła się awionetka cessna 185. Ogromna siła, z jaką uderzyła o ziemię, wyrzuciła paliwo z maszyny, prosto na położone kilka metrów dalej dwa domy należące do dwóch rodzin Nowaków. W ułamku sekundy wszystko stanęło w ogniu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Monika Łącka