Od lat jeżdżę z dziećmi i młodzieżą na wakacyjne wędrówki. 15 lat temu byliśmy w Tatrach.
W Małem Cichem nie było telefonu. Dzieciaki dorwały aparat na dworcu PKS-u w Zakopanem. Rok później Krościenko. Na ścianie budynku, gdzie mieliśmy siedzibę, był telefon. Przed nim wciąż kolejka. Od kilku lat telefon w każdej kieszeni. I dobrze. Z wielu względów. Tyle że ostatnio telefony przeobraziły się w terminale internetowe. Jakby tego było mało, kilkoro wycieczkowiczów miało ze sobą laptopy, kilkoro inne urządzenia mobilne. Ja też. Mam dokładną prognozę pogody, mogę ze środka lasu wysłać tekst do redakcji, zdjęcia także. Nie mówiąc o łączności z autobusem i panią Danusią w kuchni. No i sprawdzić saldo w banku. To są niewątpliwe pożytki. A czy jest coś oprócz pożytków?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Ks. Tomasz Horak