Abp Henryk Muszyński zapowiedział, że będzie osobiście zabiegał o list pasterski dotyczący podpisanego w piątek przesłania Kościołów katolickiego i prawosławnego. W jego opinii, "trzeba przygotować wiernych, aby przesłanie zaczęło żyć w naszych Kościołach".
Abp Muszyński, był przewodniczącym specjalnego zespołu do rozmów z rosyjskim Kościołem prawosławnym. Zespoły katolicki i prawosławny przez ponad dwa lata pracowały nad treścią dokumentu podpisanego w piątek przez patriarchę Moskwy i całej Rusi Cyryla I oraz przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski abp. Józefa Michalika.
"Ten dokument powinien znaleźć swój rezonans na wszystkich płaszczyznach. (...) Pierwszymi adresatami są nasi wierni, ale są to także ludzie wierzący i niewierzący, inaczej wierzący, ludzie dobrej woli, politycy, ekonomiści, ludzie kultury" - mówił dziennikarzom abp Muszyński o dokumencie wzywającym do pojednania.
Zdaniem arcybiskupa, "ten dokument będzie miał przedłużenie także w liście pasterskim". "List pasterski pisze się w innej konwencji, ale na pewno będzie nie tylko komunikat" - zapewnił. Dodał, że będzie o to zabiegał. "Na ile ten głos zostanie uwzględniony nie wiem, ale mam ogromną pewność, że tak rzeczywiście będzie, bo konieczność tego wymaga" - podkreślił. Listy pasterskie, które są odczytywane w parafiach w całym kraju, przygotowuje Episkopat.
"Pytają mnie, dlaczego nie było żadnego przygotowania w Kościele katolickim. Odpowiadam, że było bardzo dużo niepewności. Jeszcze kilka miesięcy temu nikt nie mógł powiedzieć, czy (dokument) będzie i kiedy będzie. Dlatego musimy teraz nadrobić to, co jest do nadrobienia, czyli przygotować naszych wiernych, aby to przesłanie zaczęło żyć nie tylko u elit, u tych, którzy dzisiaj tutaj byli, ale także w naszych Kościołach" - mówił abp Muszyński.
Jak zaznaczył podpisanie dokumentu to pierwszy krok, zaś drugi to usuwanie kolejnych przeszkód i budowanie zaufania. "Jeżeli słowo +przepraszam+ ma mieć sens, to musi być wypowiedziane z głębokim przekonaniem i musi być płaszczyzna zaufania, to nie może być kurtuazja i grzeczność" - przekonywał.
Według abp. Muszyńskiego, wielu ludziom jeszcze dzisiaj trudno powiedzieć: przebaczamy. "I dlatego prosimy o modlitwę, aby ten proces dojrzewał. To jest pierwszy krok, szanujemy przekonania wszystkich, natomiast nie możemy tkwić w przeszłości, tylko musimy patrzeć ku przyszłości i wyciągnąć wnioski z tego, co się wydarzyło w tej naszej, w wielu wypadkach, tragicznej przeszłości" - mówił.
"Pojednanie, to jest wezwanie do usuwania przeszkód, które dzielą ludzi, a naszym punktem wyjścia jest to, że jeden i drugi Kościół wierzy, iż Chrystus pojednał nas z sobą, usunął grzech. I dlatego (...) korzeniem naszym jest Ewangelia, która nas zobowiązuje do takiego kroku" - powiedział duchowny.
Pytany skąd wziął się pomysł takiego dokumentu, wyjaśnił, że początkiem była wizyta mnichów z klasztoru w pobliżu Ostaszkowa. W 2009 r. przyjechali oni na Jasną Górę po kopię obrazu Matki Bożej. Umieścili ją w klasztorze, gdzie NKWD więziło polskich oficerów, zamordowanych później w Twerze. Abp Muszyński mówił, że mnisi przed wizytą w Częstochowie "znaleźli w swoim klasztorze korporał (kwadratowa chusta, element bielizny kielichowej-PAP), na którym któryś z polskich kapłanów napisał: +Matko Boska ratuj nas+ lub +Matko Boska módl się za nami+ i zrozumieli to jako znak tych, którzy szli w śmierć". Z tym przesłaniem duchowni przyszli do ambasadora Polski w Moskwie Jerzego Bahra, który z kolei zwrócił się do abpa Muszyńskiego o kopię ikony Matki Bożej. "To był początek" - wyjaśnił arcybiskup. (PAP)
bpi/ as/ mag/