Nelie Grey polegała na mocy Ducha Świętego, któremu pozwalała się prowadzić. I wskazywała, że to bardziej efektywne, niż wszelkie polityczne strategie.
17.08.2012 08:26 GOSC.PL
W wieku 88 lat zmarła 13 sierpnia Nelie Grey, inicjatorka ruchu społecznego Marsz dla Życia, który w USA gromadzi rocznie ponad 250 tys. osób. „Aniołowie witają ją w niebie” wyrażają swą wiarę duchowi spadkobiercy weteranki pro-life.
Ci, którzy ją znali podkreślają, że była wyjątkową osobą. Czysta w intencjach, bezkompromisowa w walce o dzieci nienarodzone. Jej dewiza brzmiała: żadnych wyjątków. „No exception, no exception!” powtarzała. Określono ją "niestrudzonym wojownikiem w obronie nienarodzonych" (ks. Frank Pavone, przewodniczący Księża dla Życia), "inspiracją dla całego ruchu" (Lila Rose, twórca Live Action, która ukrytą kamerą ukazała działania Planned Parenthood), "Joanną d'Arc ewangelii życia" (kard. Sean O’Malley, abp Bostonu).
A zaczęło się w 1973 r. w Nowym Jorku. Grey dołączyła do grupy przyjaciół protestujących przeciw utwierdzeniu proabocyjnego prawa, w związku ze sprawą Roe v. Wade, kiedy to Sąd Najwyższy USA orzekł, że aborcja jest „fundamentalnym prawem konstytucyjnym” każdej kobiety. Sąd uznał przy tym, iż większość przepisów zakazujących aborcji narusza konstytucyjne prawa do ochrony prywatności, i podkreślił legalność procederu w USA przez prawie cały okres trwania ciąży - z niewielkimi ograniczeniami w ostatni trymestrze (jakby to coś zmieniało w barbarzyństwie tego procederu).
W 1974 Nelie Grey stała już na czele największego w USA zgromadzenia obrońców życia. Tysiące ludzi ruszyło do Waszyngtonu, aby nie tylko wyrazić sprzeciw wobec usankcjonowanego prawem mordowania nienarodzonych dzieci, ale aby konkretnie oddziaływać na kongresmanów. „To nie było tylko 'katolickie' wydarzenie, lecz czas, w którym wszystkie grupy pro-life jednym głosem broniły nienarodzonych” (kard. Donald Wuerl, z Waszyngtonu).
Tak rozpoczął się trwający do dziś marsz w obronie życia, który co roku, 22 stycznia (w rocznicę zalegalizowania w 1973 roku procederu zabijania dzieci nienarodzonych) angażuje coraz szersze kręgi. Marsz dla Życia w Waszyngtonie gromadzi ponad 250 tys. osób. “Nelie zmobilizowała pełną energii i różnorodności armię dla życia. Jej osobiste zaangażowanie nigdy się nie zachwiało" wspomina ks. Pavone.
Była podziwiana przez nowe pokolenie. Jej moralna postawa i determinacja stały się zachętą dla tysięcy młodych Amerykanów. Dziś Marsz dla Życia cieszy się poważaniem wśród coraz większej rzeszy studentów college’ów i uniwersytetów.
Nigdy nie pobrała wynagrodzenia za swoje zaangażowanie w sprawę. Skąd czerpała siłę? Ci, co ją znali podkreślają, że polegała na mocy Ducha Świętego, któremu dawała się prowadzić. I wskazywała, że to bardziej efektywne, niż wszelkie polityczne strategie.
Nalegała, aby Marsz dla Życia zawsze kończył się w biurach Kongresu. Chciała aby stanowiący prawo, widzieli te tysiące osób, schodzących się w jednym celu: aby bronić nienarodzonych dzieci. A potem już pozostawała... modlitwa.
„To było ważne dla Nelie: kończyć w Kongresie i modlić się” wspominają przyjaciele "Joanny d'Arc" z Waszyngtonu.
Na podstawie: Nellie Gray, ‘Rock-Like’ Presence at the March for Life, Dead at 88
Krzysztof Błażyca