Fundacja Pro - prawo do życia wystosowała list do prof. Mirosława Wielgosia, kierownika Kliniki Położnictwa i Ginekologii Szpitala Klinicznego im. Dzieciątka Jezus w Warszawie. Pyta w nim, w jaki sposób zabijane są w niej dzieci nienarodzone.
W korespondencji z fundacją szpital potwierdził, że dokonuje się nim aborcji. Obrońcy życia pytają więc, w jaki sposób się to odbywa.
- Nie jest łatwo zabić człowieka, który może mierzyć nawet 30 centymetrów i ma rozwinięty układ kostny... Czekamy więc na odpowiedź profesora Wielgosia - mówią działacze fundacji.
A oto pełny tekst pytań przesłanych przez fundacje do prof. Wielgosia:
„1. Czy w przypadku późnych aborcji na chorych dzieciach stosuje się jedną z poniższych metod:
a) zabijanie dziecka poprzez podanie do komory serca, wód płodowych bądź pępowiny roztworu soli
b) rozcinanie dziecka w łonie na kawałki, a następnie zasysanie jego szczątków do pojemnika (zalecane niedawno przez WHO)
c) wyrywanie za pomocą narzędzia przypominającego pęsetę kończyn dziecka, a następnie miażdżenie jego główki
d) stosowanie środków chemicznych niszczących wyściółkę macicy, co powoduje śmierć głodową dziecka, a w konsekwencji sztuczne poronienie
e) inne – jakie?
2. Ile dzieci, na których dokonywana była aborcja, było żywych po „opuszczeniu” organizmu matki?
3. Czy dzieci urodzone żywo sa ratowane? Jeśli tak, to jaka jest procedura?”
jdud