Pojednanie to nie sprawa na najbliższe dni czy miesiące, lecz na lata - powiedział w wywiadzie udzielonym KAI ks. Henryk Paprocki, rzecznik Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego. Jego zdaniem rezygnując z pojednania zdradzilibyśmy Ewangelię.
W kontekście zbliżającej się wizyty w Polsce Patriarchy Moskwy i Całej Rusi Cyryla I podkreślił, że Przesłanie do Narodów Polski i Rosji, które podpisane zostanie w trakcie tej wizyty to jedynie „początek drogi”.
Jego zdaniem członkowie Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych muszą pochylić się nad całym bagażem historii i „dokonać obrachunku, wyznaczyć te punkty, które możemy uznać za wzajemne winy”. Ks. Paprocki uznał, że przesłanie Kościołów to w pewnym sensie realizacją woli Jana Pawła II, człowieka pojednania, a więc i woli samego Jezusa Chrystusa. Publikujemy wywiad z ks. Henrykiem Paprockim, rzecznikiem Polskiego Autekefalicznego Kościoła Prawosławnego (PAKP):
Wizyta patriarchy Moskwy i Całej Rusi Cyryla I w Polsce to bez wątpienia wydarzenie historyczne. Po raz pierwszy w dziejach głowa Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego przybywa do naszego kraju.
- Dzieje Polski i Rosji są silnie ze sobą powiązane. Mamy jasne i ciemne karty historii. Z tego powodu wizyta ta ma ogromne znaczenie dla naszych krajów. Określiłbym ją jako „otwarcie drzwi”, które dotychczas były zamknięte, zwłaszcza w relacjach międzypaństwowych. Patriarcha jest w Rosji osobą bardzo ważną, ponieważ Kościół prawosławny jest Kościołem dominującym w tym kraju. Można mieć nadzieję, że wizyta przyniesie w przyszłości jakiejś bardzo ważne owoce dla wzajemnych relacji obu państw i narodów.
Czy wizyta jest wyróżnieniem dla Kościoła prawosławnego w Polsce? Jak wiemy, patriarcha Moskwy i Całej Rosji odwiedza Kościoły siostrzane w pewnej kolejności, ale w tym przypadku ją zmienił?
– Jest to pewnego rodzaju nobilitacja. Istnieje porządek zwany dyptychem, według którego wszystkie Kościoły prawosławne są uszeregowane hierarchicznie. W tym wypadku mamy do czynienia z wizytą, która znajduje się poza dyptychem, gdyż jeszcze nie nadeszła kolej polskiego Kościoła prawosławnego. Patriarcha Cyryl przyjął jednak zaproszenie metropolity warszawskiego oraz całej Polski Sawy i postanowił tu przyjechać, co – jak myślę – było ze strony RKP bardzo poważną decyzją.
W jakiej kondycji Kościół prawosławny w Polsce przyjmuje patriarchę Cyryla?
– Kondycję tę oceniam bardzo dobrze. Sprawnie funkcjonują diecezje i parafie. Mamy swoje wydawnictwo, seminarium duchowne, sekcję teologii prawosławnej na Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej i na Uniwersytecie w Białymstoku, mamy domy opieki. Kondycja naszego Kościoła jest o wiele lepsza niż przed 1989 r. Kościół się rozwija, budowane są cerkwie, domy kultury prawosławnej, otworzyliśmy pierwszą szkołę w Bielsku Podlaskim.
Mówimy o wymiarze zewnętrznym, a rozwój duchowy?
– Wymiar duchowy naszego Kościoła zawsze był na właściwym poziomie, nawet w najtrudniejszych czasach. Świadomość religijna wiernych była zawsze świadomością głęboko chrześcijańską. Teraz mamy możliwość jej pogłębiania m.in. dzięki licznym publikacjom dotyczących prawosławia oraz Radiu Ortodoksja w Białymstoku obejmującym swym zasięgiem tereny zamieszkałe przez prawosławnych. Są to doskonałe instrumenty, aby wpływać na rozwój samoświadomości religijnej naszych wiernych oraz wszystkich zainteresowanych prawosławiem.
Jak wyglądają relacje PAKP z RKP?
– Są to relacje normalne, jak z wszystkimi Kościołami prawosławnymi: wymieniamy listy, spotykamy się, mamy wymianę studentów, dużo pielgrzymek z Polski udaje się do Rosji. Z Rosji przyjeżdżają do nas i odwiedzają głównie Górę Grabarkę i Jabłeczną. Nasze relacje są coraz lepsze i stają się prawdziwie chrześcijańskimi relacjami siostrzanych Kościołów.
Czy RKP wspiera Was materialnie?
– W żadnym wypadku. Muszę to wyraźnie powiedzieć, ponieważ niekiedy pojawia się opinia, że jesteśmy częścią Kościoła rosyjskiego. Otóż jesteśmy Kościołem autokefalicznym, czyli samodzielnym. Mamy własnego, niezależnego zwierzchnika. RKP nie wspiera nas ani materialnie, ani w jakiekolwiek innej postaci, poza wsparciem duchowym.
A jak wyglądają relacje z Kościołem katolickim?
– Przełomem w naszych relacjach był Sobór Watykański II. Nie ma co ukrywać, że przed nim te relacje były „na noże”. Od lat 60. XX w. sytuacja zdecydowanie się poprawia. Spotkania biskupów rzymskokatolickich z prawosławnymi są czymś na porządku dziennym. Jeśli wizytuje nas zwierzchnik któregoś z Kościołów prawosławnych to jest on przyjmowany także przez stronę katolicką. Mamy również wymianę recenzentów prac naukowych, organizujemy wspólne konferencje.
Mamy jednak też pewne problemy do rozwiązania. Najważniejszym z nich jest kwestia małżeństw mieszanych, nad którą obecnie pracujemy. Bardzo ważne było podpisanie w ramach Ekumenicznej Rady Kościołów dokumentu o wzajemnym uznaniu sakramentu Chrztu św. To zmieniło istotnie nasze relacje, gdyż uznaliśmy między sobą pierwszy i podstawowy sakrament, a to oznacza, że nie jesteśmy aż tak podzieleni. Zmieniliśmy optykę wzajemnych relacji, z Kościołów żyjących obok siebie staliśmy się Kościołami w pewnej formie jedności, którą należy powoli i systematycznie pogłębiać. Przyczynią się do tego na pewno rozmowy na temat duszpasterstwa małżeństw mieszanych.
Jednym z najważniejszych momentów wizyty patriarchy Cyryla w Polsce będzie popisanie wspólnego Przesłania do Narodów Polski i Rosji, przygotowywanego przez Kościół katolicki w Polsce i Rosyjski Kościół Prawosławny. Czy i jak Kościół prawosławny w Polsce będzie wspierał proces pojednania?
– Oczywiście, że będziemy ten proces wspierać. Chciałbym podkreślić, że wspólny dokument nie jest wezwaniem do przebaczenia, lecz apelem do narodów Polski i Rosji, aby podjęły wysiłek w tym kierunku. Mamy w Europie zupełnie inną sytuację niż w latach 60. XX w. Obecnie w społeczeństwach obywatelskich, jak sama nazwa wskazuje, ciężar odpowiedzialności za to zadanie spoczywa na obywatelach. To samo dotyczy Kościołów. Od katolików i prawosławnych w Polsce oraz prawosławnych w Rosji będzie zależał dalszy los procesu pojednania. Przesłanie określiłbym jako „początek drogi”. Teraz dopiero, członkowie Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych muszą pochylić się nad całym bagażem historii i dokonać obrachunku, wyznaczyć te punkty, które możemy uznać za wzajemne winy. Pojednanie to nie sprawa na najbliższe dni czy miesiące, lecz na lata. Chciałbym przypomnieć, że w relacjach polsko-niemieckich proces pojednania trwał 30 lat i nadal trwa. Proszę zobaczyć, jak w tym okresie wspaniale zmieniły się relacje polsko-niemieckie. Możemy żywić nadzieję, że tego rodzaju wspólne przesłanie do obu narodów i państw spowoduje zmianę mentalności i w jakimś wymiernym, niemniej jednak długim przedziale czasowym, relacje polsko-rosyjskie będą równie dobre, jak relacje polsko-niemieckie.
Czy w kontekście polsko-rosyjskiego pojednania Polska może też stać się pomostem zbliżenia Rosji z Zachodem?
– To jest ważny problem. Przypomnijmy, że Rosja już od XVIII w. żyje w podziale na dwie opcje: słowianofilów i okcydentalistów. Jest on do dzisiaj aktualny, głównie wśród myślicieli i elit rosyjskich. Przy obecnym, dynamicznie zmieniającym się sposobie komunikowania, cały świat przestaje być obcy i staje się „globalną wioską”. W takiej sytuacji żaden kraj nie może się zamykać w jakimś ekskluzywizmie. W tym kontekście Polska powinna odegrać bardzo ważną rolę w przełamaniu podziału na słowianofilów i okcydentalistów. Choć oba stanowiska mają swoje zalety to Polska mogłaby się przyczynić do przełamania i pogodzenia obu tych nurtów, co przyniosłoby pożytek dla nas, Rosji i Europy.
Nasze pojednanie powinno przede wszystkim przyczynić do obalania wzajemnych stereotypów, ze strony rosyjskiej tak nie lubianego przez Dostojewskiego „wyniosłego i fałszywego” Polaka i ze strony polskiej „prawosławnego ruskiego”?