Uczestniczymy w zmaganiach między kulturą życia a kulturą śmierci.
Kilka tygodni temu w Rzeszowie ogłosiliśmy Apel o niełamanie ustawy o ochronie życia przez Urząd Rejestracji Leków, protestując przeciw wprowadzaniu na polski rynek środków wczesnoporonnych. Apel podpisało duże grono lekarzy, publicystów i działaczy społecznych oraz polityków różnych ugrupowań (PiS, Prawicy, PSL, PJN, UPR). Przypomnieliśmy zasady ustawy o ochronie życia oraz apelowaliśmy o zaprzestanie kierowania do aptek preparatów, które nie służą ani życiu, ani zdrowiu – ale niszczą jedno i drugie. Natychmiast przeciw apelowi wystąpiły „Gazeta Wyborcza” oraz Federacja Wandy Nowickiej. Mimo szerokiego, ponadpartyjnego charakteru naszego wystąpienia „Wyborcza” uznała je za „Apel Marka Jurka”, sugerując jednocześnie, że proste wezwanie do przestrzegania praworządności (zawsze zagrożonej samowolą administracji, gdyby było inaczej – niepotrzebna byłaby zasada demokratycznego państwa prawa) stanowi wezwanie do wprowadzania nowych przepisów prawa oraz nowych (!) zakazów. A te – jak wiadomo – najlepiej się nadają do straszenia publiczności „Gazety Wyborczej”.GW postanowiła bronić swego stanowiska na pozór merytorycznie: jej ekspert, dr Artur Kowalski przekonywał, że escapelle (wymieniony przez nas, skierowany do polskich aptek środek poronny) nie ma charakteru wczesnoporonnego, ale jedynie antykoncepcyjny: „W przypadku kiedy doszło już do zapłodnienia i implantacji, a preparat został użyty za późno, działanie preparatu jest nieskuteczne”. Niestety, ekspert „Wyborczej” nie wyjaśnił, jak działa escapelle na poczęte dziecko, gdy „doszło już do zapłodnienia”, choć nie doszło jeszcze do implantacji. Wyjaśnia to natomiast promująca preparat strona http://sklep.antykoncepcja.pl/antykoncepcja-awaryjna/escapelle (podkreślam najistotniejsze): „Escapelle utrudnia zagnieżdżenie zapłodnionej komórce jajowej (jeśli do zapłodnienia doszło). Jeśli uważasz, że ciąża zaczyna się chwili zapłodnienia to jest to działanie wczesnoporonne”. Wczesnoporonne – a więc po prostu poronne. A jakie ma być, skoro środek działa nawet 72 godziny po stosunku, więc jeszcze co najmniej 48 godzin po poczęciu dziecka? Akcja „Gazety Wyborczej” na rzecz dystrybucji środków wczesnoporonnych to kolejny akt w podjazdowej wojnie przeciw ustawie o ochronie życia. Parę lat temu (w czasie tragicznej „sprawy Agaty”) „Wyborczej” udało się całkowicie wywrócić powszechnie przyjętą wykładnię art. 4a/3/1 tego prawa. Przepis ten dopuszczał tzw. aborcję w wypadku kazirodztwa i gwałtu. Jednak GW – wcześniej i później tak pasjonująca się edukacją seksualną młodzieży – uznała na użytek „sprawy Agaty”, że każde dziecko będące owocem nawet najbardziej dobrowolnego i uczuciowego związku gimnazjalistów jest poczęte „w wyniku czynu zabronionego”, nie dysponuje więc niepodważalnym prawem do życia. Agata przez długi czas chciała urodzić dziecko, przeciwna temu była jej matka, a minister Kopacz zaakceptowała i zrealizowała doktrynę GW. Nic nie wiadomo, by po zakończonej makabrycznym sukcesem kampanii prawni publicyści „Gazety Wyborczej” upominali się o kary dla nieszczęsnych młodych „przestępców” za ich „kryminalny seks”. Jedynym winnym, który miał zapłacić za grzech młodych ludzi, uznany przez organ Adama Michnika za przestępstwo miało być ich dziecko. I zapłaciło życiem. Dziś kampania GW trwa nadal. Parę dni po jej publikacjach na temat apelu rzeszowskiego Urząd Rejestracji Leków prezesa Cessaka wydał oświadczenie, wiernie powtarzające tezę „Gazety Wyborczej”: że escapelle „nie jest skuteczny, jeśli proces zagnieżdżenia zapłodnionej komórki jajowej już się rozpoczął”. Oczywiście Urząd prezesa Cessaka nie wyjaśnia, co escapelle robi z „zapłodnioną komórką jajową”, jeśli „proces zagnieżdżenia” jeszcze się nie „rozpoczął”. W całej ustawie o ochronie życia dla Urzędu ważny jest jedynie „swobodny dostęp do metod i środków służących dla świadomej prokreacji”. A „świadomej prokreacji” służą najlepiej środki wczesnoporonne. W oświadczeniu w zasadzie niczego nie ma o dziecku poczętym (podmiocie wielu aktów polskiego prawa), najwidoczniej uznanym przez prezesa Cessaka za efekt „nieświadomej prokreacji”. Oświadczenie stwierdza natomiast, że żaden przepis prawa nie daje podstaw do wycofywania z obrotu preparatów „z przyczyn etycznych”. Jak można rozumieć – za niewiążące prawnie „przyczyny etyczne” uznany jest w oświadczeniu nie tylko cały kompleks polskiego prawodawstwa chroniącego życie (z art. 2 ustawy o rzeczniku praw dziecka na czele, jasno stwierdzającym, że „dzieckiem jest każda istota ludzka od poczęcia”), ale nawet „działanie zagrażające życiu”, o którym mówi art. 33/1/1 prawa farmaceutycznego. Bł. Jan Paweł II uczył, że wszyscy uczestniczymy w „nadludzkich zmaganiach między kulturą życia a kulturą śmierci i nikt nie ma prawa uchylać się od udziału w tej »walce«” (por. Evangelium vitae, art. 28). Jednak im dłużej trwa walka, im bardziej jest żmudna, z im większym barbarzyństwem się zmagamy – tym silniejsza jest pokusa dezercji. Pokusa ludzka – tak samo jak ludzkim obowiązkiem jest jej się oprzeć.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marek Jurek