– Chciałem wejść na strych, bo nastąpił potworny huk i myśleliśmy, że dach nam się wali – wspomina Piotr Gul z Gorzkowa. – Ale musiałem wycofać się, żeby nie dostać kulą w głowę.
Niedziela 5 sierpnia była ciepłym słonecznym dniem i nic nie zapowiadało wieczornego kataklizmu. – Nawałnica przeszła po 18.00 i trwała niecałe pół godziny – mówi Marianna Ziębora z Przyborowic. – Ale to było coś strasznego, zrobiło się biało i słychać było tylko jeden huk. Okazało się, że z nieba waliły kule lodu wielkości pięści. Poniszczyły wszystkie dachy kryte dachówką lub eternitem. Nad moim domkiem też. To nie był porywisty wiatr czy tornado, które są najczęstszą przyczyną uszkodzeń poszyć dachowych, tym razem to ostrzał z nieba w postaci potężnych i gęsto spadających brył gradu uszkodził zabudowania w każdym gospodarstwie Przyborowic i Gorzkowa w gminie Bogoria oraz Łopatno w gminie Iwaniska. Już z daleka, gdy dojeżdża się do tych miejscowości, niebieszczą się dachy domów, stodół, obór pokryte plandekami zabezpieczającymi tymczasowo przed opadami. Aleksander Arszewski, 82-letni mieszkaniec Przyborowic, nie pamięta takiego kataklizmu w tych stronach. – Były burze, nawet z gradem, ale czegoś takiego jeszcze nie przeżyłem, a jestem już na tym świecie dość długo – zauważa pan Aleksander.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marta Woynarowska