Panie z parafii oprócz posiadania innych zalet słyną z dwóch powodów. Jeden to rzecz jasna pyszne serniki, drugi to palmy wielkanocne. Pewnie niewielu w Polsce miałoby w konkurencji z nimi szanse na wygraną.
Serniki to mała wieś położona w pobliżu Lubartowa. Z głównej drogi Lublin–Białystok trzeba skręcić trochę w bok. Jeśli kilka razy na dzień skręca tam jakiś samochód ciężarowy, to znak, że zbliża się Niedziela Palmowa. – Palmy z Sernik słynne są na całą Polskę. Przyjeżdżają po nie ciężarówki i zabierają zarówno nad morze, jak i na Śląsk. To wielka pasja moich parafian – mówi ks. Andrzej Sarna, proboszcz parafii. Żeby palma była piękna, trzeba się nad nią dużo napracować. I nie chodzi tu tylko o wymyślne kompozycje, przeróżne plecionki z roślin i ozdobne wykończenia. Najpierw trzeba zasiać odpowiednie rośliny, które posłużą za materiał, potem w odpowiednim czasie je ściąć, ususzyć, ufarbować i dopiero potem można zabierać się do końcowego efektu, czyli splatania konkretnych wzorów. – Nasza parafia nie należy do zamożnych, więc każde dodatkowe źródło dochodu jest dla ludzi ważne. Najwytrwalsi potrafią w sezonie zrobić takich palm kilkadziesiąt tysięcy. Pracy dużo, a zarobek skromny, ale zawsze jakieś wsparcie finansowe jest – mówi ks. Andrzej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ag