Carnaval Sztuk--Mistrzów. Czy w dzisiejszych czasach można zaczarować miasto tak, żeby z wielkiego miejskiego zgiełku zamieniło się w arenę cyrkową? Ponoć można. Lublin robi to już po raz trzeci.
Nie lubię cyrku. Gdyby ktoś mnie namawiał, żebym kupił bilet i wybrał się na przedstawienie, z pewnością by mu się to nie udało. Jednak zupełnie czym innym jest, pośród zabieganego, gorącego dnia, zobaczyć nagle na ulicy kogoś niezwykłego, kto żongluje nożami, jeździ na dziwacznym rowerze czy robi głupie miny w stroju klowna. Takie widoki wstrząsają ludźmi, którzy wychodzą zmęczeni z biur, banków czy innych miejsc pracy. Nagle zmęczenie opada i nie wiadomo dlaczego człowiek się uśmiecha – mówi Tomek Kogucik, mieszkaniec Lublina. Ostatnio powodów do uśmiechu w Lublinie było sporo. To wszystko przez kolejny już Carnaval Sztuk-Mistrzów. I nie jest to błąd w pisowni, jak mogą pomyśleć miłośnicy „Sztukmistrza z Lublina”, Izaaka Singera, który zainspirował twórców Carnavalu, bo rzeczywiście do miasta zjechali mistrzowie sztuk... różnych. – Byłam na kilku pokazach ulicznych i proszę się nie gniewać, ale powiem tak: niektóre z nich to rzeczywiście popis sztuki w różnych dziedzinach. Żonglowanie nożami, człowiek guma, czy jazda na jednym kole to z pewnością wiele godzin ćwiczeń. Czy jednak sztuką jest nałożenie sobie gumowej rękawiczki na głowę i nadmuchanie jej tak mocno, że aż pęknie albo gadanie głupot, które niby mają zmuszać do refleksji, a bywają czasem niesmaczne, to już nie wiem. Takie jednak są prawa karnawału, że głupie pomysły niektórym bardzo się podobają – mówi Agnieszka Mitura. Karnawał jest wtedy, gdy zwyczajowe prawa codzienności ulegają zawieszeniu, a cały społeczny i kulturowy porządek ulega wywróceniu. Tak jak kuglarz (czy też artysta) jest synonimem odmieńca, cudaka i wyrzutka, tak czas karnawału jest synonimem czasu święta, zniesienia praw, obowiązków, norm – mówią organizatorzy Carnavalu, którzy do Lublina zaprosili gości z różnych stron świata. Carnaval Sztuk-Mistrzów połączony jest z występami artystów z Międzynarodowej Konwencji Żonglerskiej. Ci, którzy uważnie śledzili program, naliczyli kilkadziesiąt różnych widowiskowych przedstawień i pokazów. Większość z nich odbywała się na ulicach Lublina, na kilku specjalnie przygotowanych scenach.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
tekst Agnieszka Gieroba agnieszka.gieroba@gosc.pl