Jestem absolutnie przekonany, że na obecnym etapie nie możemy tego kroku nie uczynić – mówi KAI abp Józef Michalik o polsko-rosyjskim przesłaniu Kościołów, które 17 sierpnia podpisze wraz z prawosławnym patriarchą Moskwy i całej Rusi Cyrylem I.
Wszystko to musi budzić niepokój i takie właśnie przesłanie o wierność poprawnemu sumieniu głosi od dawna Patriarcha Cyryl. Dzisiaj te zjawiska jawią się przed nami jako wspólne wyzwanie. Mądrość każe szukać sojuszników. Uważam przesłanie polsko-rosyjskie za potrzebne także z tego powodu. To będzie ważny gest i znak dla ludzi dobrej woli.
KAI: Z jednej więc strony przesłanie będzie spojrzeniem w przeszłość ale z drugiej – fundamentem sojuszu chrześcijan z różnych Kościołów na rzecz przyszłości świata, który dryfuje?
– Miejmy nadzieję, że nie będzie głosem na pustyni. Chociaż głos św. Jana z pustyni już przez dwa tysiące lat daje o sobie znać. Zauważmy przy tym, że chodzi o świat, który Bóg ukochał. A ten świat odwraca się od Niego. Dlatego dokument jest z jednej strony wyrazem bólu naszych Kościołów, ale jednocześnie nadziei, że idziemy wspólnie przeciwko tym zagrożeniom, realizując miłość Bożą do tego świata, głosząc prawdę.
Jestem pełen nadziei i uważam, że nazwanie rzeczy po imieniu, wskazanie drogi może być znakiem profetycznym. Chodzi zresztą o drogę, którą Kościół prawosławny i Kościół rzymskokatolicki od lat wskazują.
Kościoły chrześcijańskie muszą patrzeć na rzeczywistość przede wszystkim oczyma Boga, oczyma Tego, który stworzył tę rzeczywistość. I lepiej czy gorzej - próbujemy to robić.
KAI: Tak więc, wierzy Ksiądz Arcybiskup w dobre owoce polsko-rosyjskiego przesłania, z tym, że niekoniecznie będziemy mogli je od razu zobaczyć. Czy tak?
– Nie stawiałbym granic Opatrzności Bożej. Być może nie wszystko będziemy widzieć "szkiełkiem i okiem" mędrca. Jesteśmy przyzwyczajeni do statystyk, słupków, które nam mówią ilu za, ilu przeciw itd. Tymczasem myślę, że Pan Bóg ma inne "słupki" mierzące sukcesy. U Pana Boga jedno nawrócenie jest ważniejsze niż całe księgi deklaracji. Dla Niego istotniejsze jest to, by ktoś przeżył refleksję, która doprowadzi go do prawdy, do nawrócenia, czy też pomoże przezwyciężyć nienawiść czy niechęć. Może już to będzie wielkim sukcesem? Ale nie wiadomo czy kiedyś Pan Bóg zechce nam go pokazać. Może stanie się to jeszcze na ziemi, a może dopiero kiedyś, w wieczności?
Niezależnie od tego, jak ten krok będzie oceniany uważam, że będzie ważny i trzeba go zrobić. Myślę zresztą, że więcej kosztuje on Patriarchę Cyryla aniżeli mnie.
KAI: Powróćmy więc do jego książki, bo widzę, że Ksiądz Arcybiskup jest pod wrażeniem wywodów Cyryla?
– Muszę powiedzieć, że ta lektura na nowo podbudowała mój szacunek do Kościoła prawosławnego w ogóle, w szczególności zaś do postaci Cyryla. Ten zbiór jego artykułów, wykładów, wypowiedzi z różnych okresów odkrywa mi nowe oblicze prawosławia, prawosławia otwartego, wiernego tradycji, ale zaniepokojonego współczesnością; prawosławia, które idzie swoją drogą wierności Ewangelii i przykłada te same klucze do rzeczywistości, które i my przykładamy. Niepokoi się tym samym co i nas trapi. Odnajduję tu wiele myśli bliźniaczych wobec refleksji Jana Pawła II i Benedykta XVI. To dowód na to, że korzenie są te same, że katolicy i prawosławni czerpią z tego samego źródła, czyli z Ewangelii i Tradycji. Także nadzieje pokładamy w tych samych siłach.