Prezydent Bronisław Komorowski zaproponował rządowi budowę polskiej tarczy antyrakietowej, zdolnej do obrony terytorium naszego kraju przed atakami z powietrza; chce, aby stała się ona elementem wspólnej tarczy krajów NATO - podaje "Wprost".
"Naszym błędem było to, że przyjmując amerykańską ofertę tarczy, nie wzięliśmy w wystarczającym stopniu pod uwagę ryzyka politycznego związanego ze zmianą prezydenta (w USA - PAP). Zapłaciliśmy za to dużą polityczną cenę. Nie należy tego błędu powtarzać" - mówi cytowany na stronach internetowych "Wprost" prezydent, który udzielił wywiadu tygodnikowi.
Komorowski przekonuje, że "musimy mieć ten element polskiej obrony", bo wydawanie ogromnych pieniędzy na technikę wojskową w zasadzie nie ma sensu, jeśli nie jest ona chroniona przed najbardziej typowym i najbardziej groźnym atakiem – rakietowym i lotniczym. "Dziś mamy starzejące się systemy, które coraz mniej nadają się do obrony kraju" - zwraca uwagę Komorowski.
Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego prof. Stanisław Koziej wyjaśnia w rozmowie z PAP, że system ten miałby być komplementarny do elementów tego, który według planów mają u nas rozmieścić w 2018 r. Amerykanie.
"Jesteśmy jak najbardziej zainteresowani, żeby Amerykanie budowali swoją bazę przeciwrakietową na naszym terytorium, jednocześnie uważając, że ten segment amerykański będzie integralną częścią szerszego systemu ogólnonatowskiego, bo przede wszystkim jesteśmy zainteresowani, aby był budowany system NATO-wski" - zaznaczył były wiceminister obrony narodowej.
Zauważył przy tym, że system tworzony przez Sojusz Północnoatlantycki to nic innego jak suma systemów narodowych poszczególnych członków NATO. Zwrócił uwagę, że jeśli Polska chce być integralną częścią całego tego systemu to musi do niego wejść z własnym, narodowym wkładem.
Według Kozieja system amerykański tworzony jest z punktu widzenia potrzeb Stanów Zjednoczonych i wprawdzie częściowo będzie chronił nasze terytorium, ale nie zapewnia wystarczającego stopnia obrony. "Dlatego musimy jednocześnie budować nasz narodowy system" - uważa.
Koziej podkreśla, że o planach rozwoju obrony powietrznej jest mowa w wydanym pod koniec ubiegłego roku postanowieniu określającym główne kierunki rozwoju sił zbrojnych RP na najbliższe dziesięciolecie (2013-2022). Jest to jeden z trzech głównych priorytetów, jakie są stawiane naszej armii.
"Jeśli chodzi o obronę przeciwrakietową to pan prezydent uważa, że jest to najważniejsze zadanie związane ze wzmocnieniem podstawowej funkcji obronnej, jaką jest obrona własnego terytorium" - zaznaczył Koziej.
Zaznaczył, że postanowienie ws. głównych kierunków rozwoju sił zbrojnych, w którym znajduje się zadanie rozwoju obrony przeciwrakietowej jest uzgodnione z premierem Donaldem Tuskiem. "Pan prezydent będzie chciał pilnować, aby ten priorytet był w nadchodzących latach realizowany" - oświadczył Koziej.
W tej chwili szacowane są koszty takiego programu. Jak poinformował szef BBN Komorowski planuje zaproponować, by finansować go z przyrostu budżetu obronnego, który wynika z wzrostu PKB. Budżet wojskowy jest stale skorelowany ze wzrostem gospodarczym i wynosi 1.95 proc. PKB - jeśli PKB rośnie, zwiększa się też suma, którą do dyspozycji ma MON.
"Uważamy, że ten przyrost powinien być brany na to najważniejsze zadanie (...). W ciągu dekady z tego przyrostu MON powinien być finansowany ten program" - przekonuje Koziej.
Po tym jak prezydenturę w USA w 2009 r. objął Barack Obama, doszło do zmiany koncepcji budowy tarczy antyrakietowej. Zrezygnowano z proponowanej za prezydentury George'a W. Busha tarczy z użyciem stacjonujących w Polsce antyrakiet dalekiego zasięgu.
Podczas majowego szczytu NATO w Chicago, sekretarz generalny sojuszu Anders Fogh Rasmussen ogłosił inaugurację pierwszej fazy NATO-wskiego systemu obrony przeciwrakietowej w Europie, którego elementy w dalszych etapach mają znaleźć się w Polsce.
Pierwsza faza tarczy to rozmieszczenie antyrakiet SM-3 na okrętach wojennych. W fazie trzeciej, przewidzianej na rok 2018, rakiety tego typu, w wersji SM-3 2A, mają być rozmieszczone w Polsce i Rumunii. W fazie tej system pokryje parasolem ochronnym całą Europę.
Budowa systemu obrony przeciwrakietowej w Europie jest jednym z głównych punktów spornych w relacjach między Rosją, a USA i NATO. Moskwa uważa ten projekt za zagrożenie dla swego bezpieczeństwa. Żąda od Waszyngtonu gwarancji prawnych, że amerykański system nie będzie skierowany przeciwko niej. Stany Zjednoczone odmawiają takich gwarancji, ale Sojusz Północnoatlantycki zapewnia, że tarcza nie jest wymierzona w Rosję.
W listopadzie 2011 roku prezydent Dmitrij Miedwiediew zagroził, że w wypadku niekorzystnego dla Rosji rozwoju sytuacji z budową tarczy antyrakietowej w Europie, Moskwa odstąpi od dalszych kroków w sferze rozbrojenia i kontroli zbrojeń, a także zastosuje kontrposunięcia. Gospodarz Kremla sprecyzował, iż jednym z takich kroków będzie ulokowanie rakiet Iskander w obwodzie kaliningradzkim.
Iskander to lądowe pociski balistyczne na mobilnej platformie samochodowej. W wersji dla armii rosyjskiej mają zasięg 380-500 km. Iskandery mogą też przenosić ładunki nuklearne. Według rosyjskich mediów w Kaliningradzie mogą znaleźć się już w drugiej połowie 2012 roku.