Lecz On nie odezwał się do niej ani słowem.
Oto matka córki udręczonej przez złego ducha prosi Jezusa o pomoc. Ale Jezus milczy. Jego uczniowie nie milczą – proszą, by odprawił kobietę, bo swoim krzykiem tylko przeszkadza. Kiedy Jezus wreszcie zwraca się do kobiety, Jego słowa bynajmniej nie tchną otuchą, najpierw są jak sucha odmowa, potem pobrzmiewa w nich ton nieledwie obraźliwy. Kiedy jednak niezrażona tym kobieta, w kolejny raz ponowionej prośbie u(po)-korzyła się, Jezus, dla wielkości jej wiary, spełnia życzenie – córka ozdrowiała. I tak wiara (w Jezusa), miłość (do córki) i nadzieja (na wybawienie) pospołu doprowadziły do szczęśliwego zakończenia. Ale nie mniej ważny jest tu moment milczenia Jezusa. Milczenia Boga, o którym tyle mówiło się w odniesieniu do najtragiczniejszych okresów XX wieku.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Krzysztof Łęcki