Klątwą hali ExCel nazwała Magdalena Piekarska niepowodzenia polskich szermierzy w olimpijskim turnieju w Londynie. Szpadzistka AZS AWF Warszawa uległa w poniedziałek w 1/16 finału Szwajcarce Tiffany Geroudet 14:15 i odpadła z rywalizacji.
"Daj Boże, oby się udało szablistkom (indywidualnie startuje Aleksandra Socha, zaś zespołowo Polki zaczynają od ćwierćfinału z Francuzkami - PAP) i szpadziście Radosławowi Zawrotniakowi. Niech przełamią klątwę hali ExCel" - powiedziała Piekarska po porażce z mistrzynią Europy z 2011 roku Geroudet.
"Najgorsze jest zejście z planszy z poczuciem, że nie zrobiłam wszystkiego, co mogłam. Na końcu walki, brzydko mówiąc, zabrakło mi +jaj+. Zrobiłam łącznie dwa-trzy bezsensowne błędy, dałam ciała" - bardzo dosadnie mówiła 25-letnia zawodniczka, wicemistrzyni kontynentu z 2010 roku.
Polka rozpoczęła od prowadzenia 2:0, ale później do głosu doszła Szwajcarka, zadając pięć kolejnych trafień. Piekarska systematycznie odrabiała straty. Doprowadziła do remisu 7:7, ale po kilku udanych akcjach Geroudet odskoczyła na 11:8. Na 45 sekund przed końcem regulaminowego czasu było 13:11 dla Szwajcarki, ale podopieczna trenera Mariusza Kosmana znów wyrównała. Przy stanie po 13, sędzia zaliczył trafienie równoczesne i o zwycięstwie miała zdecydować jedna akcja. Piekarska spróbowała ataku, lecz rywalką ją wyprzedziła.
"Jestem zła na siebie, bo powinnam zrobić takie samo natarcie, jak chwilę wcześniej, gdy odrabiając straty zdobyłam dwa punkty z rzędu. Nie zaryzykowałam, wolałam pójść na jednoczesne trafienia, ewentualnie dociągnąć walkę do dogrywki. Zrobiłam za szeroki łuk, dlatego to ona trafiła.
- Przed rokiem ją pokonałam, a przebieg pojedynku był bardzo podobny, tyle że w drugą stronę. Przegrywałam 12:14, doszłam na po 14 i wygrałam w dodatkowej minucie. Byłam więc zadowolona, że zmierzę się z Geroudet w igrzyskach. Zdawałam sobie sprawę, że bój będzie równy, ale mogę wyjść z niego zwycięsko" - dodała.
Blondwłosa Piekarska, drużynowa wicemistrzyni świata sprzed trzech lat, bardzo często zaczyna walki od niekorzystnego wyniku.
"Jestem przyzwyczajona do sytuacji, w której +gonię+ rezultat. Rozgrzewam się dobrze, jestem skoncentrowana, wszystko wygląda poprawnie. Nie wiem, nie potrafię znaleźć przyczyny. A może tak musi być, to przegrywanie daje mi dodatkowego kopa" - stwierdziła.
Polka nie zwalała "winy" również na olimpijską tremę debiutancką. "A skąd, w ogóle się nie stresowałam. Bywało tak, że przegrywałam nawet pięcioma trafieniami i jednak odnosiłam zwycięstwo" - zakończyła leworęczna zawodniczka.
Jej niepowodzenie to ciąg dalszy słabych występów polskich szermierzy w Londynie. Z sześciu walk, jakie do tej pory stoczyli, wygrali jedną. Nikomu nie udało się jeszcze awansować do czołowej szesnastki.