Zobowiązanie do maksymalnej ochrony dzieci, a także do opieki nad ofiarami pedofilii znalazło się w komunikacie, jaki opublikowała archidiecezja w Filadelfii po ogłoszeniu wyroku skazującego ks. Williama Lynna.
Duchowny, który sam nie dopuścił się żadnych nadużyć wobec poszkodowanych, uznany został przez sąd winnym tego, że ukrywał tego typu czyny dokonane przez innych księży. Grozi mu od 3 do 6 lat pozbawienia wolności.
Wyrok wydaje się paradoksalny. To właśnie ks. Lynn, jako jeden z pierwszych w archidiecezji, podjął konkretne próby interwencji wobec przypadków nadużyć seksualnych księży, o czym informował ówczesnego ordynariusza. Sugerował mu pewne konkretne, choć naiwne, rozwiązania, jak np. przeniesienie winnych na inną parafię, jednak sam nie miał władzy podjęcia jakichkolwiek decyzji. Uważa, że robił wszystko, co było w zasięgu jego możliwości. „Postępowałem tak, jak potrafiłem najlepiej. Jest jednak faktem, że to było zbyt mało, by powstrzymać dalsze wyrządzanie krzywd. I za to bardzo przepraszam” – stwierdził ks. Lynn.
W oświadczeniu archidiecezji czytamy, że Kościół w pełni rozumie powagę dokonanych przez duchownych nadużyć seksualnych. Wyraża ból wobec ofiar tych czynów. Publiczne upokorzenie Kościoła jest trudną lekcją na przyszłość, że zawsze trzeba być czujnym i chronić dzieci w katolickich parafiach i szkołach. „Przez ostatnie lata archidiecezja bardzo się zmieniła. Podjęliśmy radykalne kroki dla zapewnienia młodym ludziom bezpieczeństwa. Te wysiłki będą kontynuowane i jeszcze intensyfikowane teraz i w kolejnych latach” – czytamy w oświadczeniu.
Zauważa się ponadto, że wielu ludzi poddaje w wątpliwość surowość nałożonej na ks. Lynna kary. Jest nadzieja, że zostanie ona jeszcze obiektywnie zweryfikowana. Archidiecezja zapewnia również o modlitwie za duchownego i jego rodzinę w tym trudnym dla niego czasie.