Harcerstwo. Ponieważ jest ich tylko piętnaścioro, powinni zginąć w tłumie ponad czterystu innych. Jednak to niemożliwe.
Kiedy harcmistrzyni Zuzanna Nawrot zakładała kolejną drużynę w Hufcu Świdnica, wiedziała, że jej nowi druhowie nie mogą liczyć na taryfę ulgową. Przecież w tym wszystkim nie chodziło o formalny gest, o teatrzyk pt. „Skauting”. Od samego początku chciała formować nowych podopiecznych według reguł sprawdzonych na tysiącach ich poprzedników. To nic, że teraz druhowie i druhny mieli od nastu do kilkudziesięciu lat życia; to nic, że ich codzienność obfitowała w dramatyczne zwroty albo – wprost przeciwnie – w stagnację i bierność, jednakże równie dramatyczne; to nic, że ich kończyny i języki nierzadko krępował paraliż i deformacja; to nic. Chcieli zmierzyć się z prawem harcerskim, chcieli zasmakować w przygodzie – to wystarczało.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Ks. Roman Tomaszczuk