Żona gospodarza pozwalała Ukraińcom kąpać się w swojej wannie, a na zakończenie sezonu przygotowała kolację ze świecami i winem.
Tysiące Ukraińców znajduje w okolicach Warszawy dorywcze zajęcia. Spora część z nich przebywa nad Wisłą nielegalnie, co wykorzystują Polacy. Droga naszych sąsiadów do Polski wygląda mniej więcej tak: zanim Ukrainiec spakuje walizkę i wsiądzie do autobusu w kierunku Warszawy, musi zdobyć zaproszenie. Taką przepustkę bez problemu kupi w każdym ukraińskim mieście od „wyspecjalizowanych firm”. Zapraszają Polacy. Na przykład emeryt, który mieszka w czterdziestometrowym lokum na warszawskiej Woli, zaprasza do siebie pięćdziesięciu Ukraińców, przeważnie w charakterze pomocy domowej. Albo zaprasza właściciel hektarowego sadu, bo potrzebuje dwustu osób do zrywania jabłek. Po przekroczeniu granicy Ukrainiec chowa zaproszenie głęboko za pazuchę i o nim zapomina. Wie, że tylko na papierze ktoś na niego czeka, zapewnia dach nad głową, opierunek i zapłatę.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Wójcik