Od dawna retorzy poświęcali wiele uwagi właściwemu rozpoczęciu i zakończeniu układanych mów.
Pierwsze słowa miały bowiem przyciągać uwagę słuchaczy i pozyskiwać ich przychylność, natomiast końcowe zdania służyły ostatecznemu ich przekonaniu do wygłaszanych racji. Tę końcową część starożytni nauczyciele retoryki nazywali rekapitulacją (w języku greckim anakefalajoza). Wyliczenie i uporządkowanie poruszanych problemów odgrywało największą rolę w przemowach oskarżycielskich oraz obrończych. Z jednej strony rekapitulacja odświeżała w pamięci sędziów przeprowadzoną argumentację, z drugiej zaś unaoczniała całość sprawy rozstrzyganej przez trybunał. Najważniejsze zagadnienia – szczegółowo przedstawiane w kolejnych częściach przemowy i łączone z problemami mniej istotnymi – pod koniec musiały być jeszcze raz powiązane w całość, która miała wywrzeć wrażenie na słuchaczach zgodnie z intencją mówcy. Dzięki takiej kumulacji cała wypowiedź stawała się spójna i przekonująca, mówca zaś – godny zaufania. Dopiero z dobrą rekapitulacją mowa mogła być zakończona, ponieważ osiągała zamierzony przez retora cel.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Artur Malina