– Będę się modlił, byście tam, w częstochowskim domu Maryi, mogli spojrzeć w Jej twarz oraz twarz Jej Syna i powiedzieć: „stało się we mnie coś dobrego. Jesteś Boże we mnie bardziej niż tydzień temu – mówił bp Edward Dajczak do pielgrzymów tuż przed tym, jak opuścili granice diecezji.
Tradycyjnie, choć tradycja na razie króciutka, bo przecież na Częstochowę ruszają po raz trzeci, czekał na rowerową pielgrzymkę w diecezjalnym sanktuarium w Skrzatuszu. Dał też sygnał do startu, a pielgrzymi wyposażyli biskupa w pielgrzymią koszulkę i pomarańczową koszulkę lidera.
Z biskupim błogosławieństwem peleton dwustu rowerzystów przejechał przez Piłę. Widok – bezcenny! Jeszcze krótki postój w Chodzieży ( życzliwiej parafii, która każdego roku otwiera swoje drzwi przed rowerowymi pielgrzymami) i zanim dojechali do gościnnego Wągrowca, było ich jeszcze więcej. Tu, dzięki ks. kanonikowi Andrzejowi Rygielskiemu, ekipie z Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1 i sponsorom, przekonali się po raz kolejny, że największym skarbem pielgrzyma są napotkani po drodze ludzie. A nic tak nie smakuje, jak solidna porcja grochówki i pajda chleba ze smalcem… Pycha!
Karolina Pawłowska