Tłum rozwścieczonych muzułmanów pobił na śmierć mężczyznę oskarżonego o profanację Koranu - poinformowała w środę policja w mieście Bahawalpur w pakistańskim Pendżabie. Do linczu doszło we wtorek w jednym z najbardziej konserwatywnych regionów kraju.
Wcześniej mężczyzna został zatrzymany przez policję, ponieważ mieszkańcy oskarżyli go o rozrzucanie na ulicy kart wyrwanych z Koranu, świętej księgi muzułmanów. W trakcie przesłuchania na posterunku policji rozległy się z umieszczonych na minarecie głośników nawoływania, wzywające mieszkańców do ukarania sprawcy bluźnierstwa.
W ciągu kilku godzin przed komisariatem zgromadziły się tysiące osób. Jak zapewnił oficer miejscowej policji Mohammed Azhar Gujar, na posterunku starano się chronić zatrzymanego, jednak coraz bardziej agresywny tłum próbował wedrzeć się do środka. Rannych zostało kilku policjantów; podpalono również kilka policyjnych samochodów.
Rozwścieczeni ludzie w końcu wyciągnęli mężczyznę na ulicę, pobili, a jego ciało spalili. Następnie tysiące ludzi zaatakowały dom szefa lokalnej policji, któremu spalono meble i część dobytku.
Nie jest jasne, jakiego wyznania był zabity mężczyzna, który - jak przyznał Gujar - sprawiał wrażenie niepoczytalnego.
Według pakistańskiego prawa obraza Koranu lub islamskich proroków zagrożona jest nawet karą śmierci. Chociaż od kilkudziesięciu lat w Pakistanie nie wykonano kary śmierci za bluźnierstwo, a sądy apelacyjne zamieniają ją rutynowo na więzienie lub w ogóle anulują wyroki niższej instancji, rząd nie zamierza zmieniać prawa.
Zdarzają się przypadki, w których sprawiedliwość wymierzana jest jednak samowolnie, a wszelkie próby zmiany obecnego prawa spotykają się z głębokim społecznym sprzeciwem. W zeszłym roku dwaj wpływowi pakistańscy politycy, którzy wypowiadali się przeciwko surowej karze za bluźnierstwo, zostali zabici w zamachach przez islamskich ekstremistów.
Wśród 167 mln mieszkańców Pakistanu tylko około 3 proc. jest innego wyznania niż islam.