Bardzo wyrównany mecz i druga na tych mistrzostwach seria rzutów karnych. W „mistrzostwach Półwyspu Iberyjskiego” obie drużyny zasłużyły na zwycięstwo.
Do 2008 roku Hiszpanie często grali bardzo dobrze, ale zawsze przegrywali decydujące mecze. Zawsze zresztą przegrywali minimalnie. Aż cztery razy odpadali w ćwierćfinałach wielkich imprez po serii rzutów karnych. W Hiszpanii mawiano wtedy: „gramy jak nigdy, przegrywamy jak zawsze”. Kiedy jednak cztery lata temu zdobyli mistrzostwo Europy, pozbyli się kompleksów i potrafią teraz wygrywać w stylu, który dawniej był charakterystyczny tylko dla Niemców: bramki w końcowych minutach, wygrane serie rzutów karnych… Portugalczycy zmusili ich do gry innej niż ta, która przeważnie daje im zwycięstwa. A mimo to Hiszpanie wygrali. Można więc powiedzieć, że „grali jak nigdy, wygrali jak zawsze”.
Trener Paulo Bento ustawił swoją drużynę przeciwko Hiszpanom tak, jak dwa lata temu w finałach Mundialu w RPA ówczesny szkoleniowiec Chile, Marcelo Bielsa. A więc bardzo wysoki pressing już na połowie Hiszpanów, trzech defensywnych pomocników w środku pola (Meireles, Moutinho i Veloso) i błyskawiczne kontry znakomitych skrzydłowych (Cristiano Ronaldo i Nani). Wtedy w RPA Chile nie miało wystarczająco dobrych napastników i ostatecznie przegrało 1:2, ale Paulo Bento na pewno zapamiętał, że w pierwszej połowie Hiszpania nie była w stanie rozgrywać piłki, tak jak lubi.
Mimo że Portugalia odpadła, trzeba powiedzieć, że jej szkoleniowiec nie popełnił błędu. Hiszpanie byli zupełnie zaskoczeni. Nie bardzo wiedzieli co począć i musieli się dostosować do warunków postawionych przez rywala. Mogliśmy więc nawet zobaczyć Hiszpanów grających z kontry, co zdarza się bardzo rzadko. Ich Trener, Vicente del Bosque, próbował zaskoczyć rywali zaczynając mecz z napastnikiem Alvaro Negredo, który do tej pory był rezerwowym. Nie był to dobry pomysł, wariant z Fabregasem na tej pozycji daje znacznie lepsze rozegranie akcji kombinacyjnych, więc nic dziwnego, że w II połowie Hiszpanie szybko do niego wrócili.
Taki sposób gry, jaki wybrali Portugalczycy, kosztuje bardzo dużo sił, dlatego przewaga Hiszpanów w dogrywce była wyraźna. Wcześniej jednak mecz był niezwykle wyrównany. Portugalczycy rozegrali znakomity turniej. Wydaje się, że Paulo Bento znalazł dla swoich piłkarzy taki styl gry, który najlepiej potrafi wykorzystać ich mocne strony (szybcy i świetni technicznie skrzydłowi, konsekwentni i zgrani defensywni pomocnicy, twardzi i skuteczni stoperzy), a ukryć słabe (mierny środkowy napastnik, niedostatki kreatywności pomocników). Portugalia z półfinału bardzo przypominała Real Madryt, grający znakomicie z kontry. Ta drużyna może za dwa lata na Mundialu w Brazylii znów sięgnąć po medal, może tym razem lepszy niż brązowy.
A mistrz gra dalej. Czy ktoś może „przycisnąć” Hiszpanię bardziej, niż Portugalczycy? Być może, ale na pewno musi zagrać inaczej niż oni. Bo żeby grać tak jak Portugalia, trzeba mieć takich piłkarzy. Niemcy i Włosi grają w innym stylu, a ich gwiazdy mają inne walory. Ale najpierw zobaczymy, która z tych drużyn wywalczy sobie prawo do gry z Hiszpanami.
Tak cieszyli się Hiszpanie po wygranym półfinale z Portugalią YURI KOCHETKOV/PAP/EPA
Leszek Śliwa
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.