Skoro Palikot znów chwyta się krzyża, to znaczy, że jest z nim naprawdę kiepsko.
25.06.2012 19:10 GOSC.PL
Najnowszy ruch Ruchu Palikota, czyli odgrzana histeria wokół krzyża w Sejmie, może dziwić (przeczytaj tekst Posłów Palikota boli krzyż).
Posła Palikota stać na coś bardziej oryginalnego (bo chyba nikt nie jest tak naiwny, żeby sądzić, że takiemu posłowi Rozenkowi i jego kolegom dobra osobiste naruszyły się bez wiedzy i woli pryncypała). Jest filozofem, więc wie, że nie wyciąga się plastikowego penisa dwa razy z tej samej szuflady. Dlaczego więc chce drugi raz zdejmować ten sam krzyż, skoro to już ograne jak Ryszard Kalisz na Paradzie Równości?
Przyczyna tkwi najprawdopodobniej w ostatnim sondażu CBOS, który dał Ruchowi Palikota katastrofalny wynik. Gdyby dziś odbyły się wybory, dzisiejsi sejmowi skandaliści dostaliby tylko 3 proc. głosów i musieliby skandalizować poza Sejmem.
Właściwie ta sytuacja powinna ich cieszyć, bo poza Sejmem ich godności nie będzie urażał krzyż sejmowy. Co prawda na zewnątrz krzyży jest jeszcze więcej, a i na wodę święconą można się tu i ówdzie natknąć, zawsze jednak można wejść do Krytyki Politycznej albo redakcji Faktów i Mitów i ochłonąć.
Oczywiście wszystko się jeszcze może zmienić. Poseł Palikot może jeszcze wymyślić coś naprawdę oryginalnego i łaska społeczna znów pochyli się nad nim ze swego pstrego konia. Ostatnie wydarzenia jednak (głównie sondaż CBOS) pokazują, że na marihuanie i pustym kokietowaniu najbardziej sfrustrowanej części społeczeństwa można jechać jedynie zrywami. Pytanie, czy na następne wybory przypadnie szczyt zrywu, czy dno sflaczenia. Oby to drugie.
Franciszek Kucharczak