„I gdzie był ten wasz Bóg”? To pierwsze pytanie, jakie pojawia się w necie pod kolejnym newsem o wojnach i historycznych zawirowaniach. No, gdzie On był?
23.06.2012 07:00 GOSC.PL
Rosja kipi, przygotowując leninowską rewolucję 1917 roku. Niebawem krew poleje się strumieniami. Wokół wybuchają bomby I wojny światowej. Na krańcu Europy troje pastuszków otrzymuje przesłanie mające przesądzić o losach świata. Maryja mówi, że nadejdzie jeszcze straszliwsza wojna, a Rosja zaleje świat swymi błędnymi naukami. Kto uwierzy niepiśmiennym pastuchom?
Rwanda. Nastolatki z Kibeho twierdzą, że widziały samą Matkę Jezusa. Powtarzają jej przesłanie: „Przyszłam przygotować drogę Mojemu Synowi, ale wy tego nie chcecie zrozumieć. Czas, który wam pozostał, jest już krótki”. O tych słowach ludzie przypominają sobie dopiero po straszliwej rzezi. Wracają do słów objawień, kupują książki, kserują orędzia…
Medjugorie. O ukrytej w górach Hercegowiny, zabitej dechami wiosce nie usłyszałby nikt. Gdyby nie jedno wydarzenie. 24 czerwca 1981 roku kilkoro dzieci ujrzało na wzgórzu Podbrdo postać kobiety. To nie przypadek, że Gospa (po chorwacku Pani) przedstawiła im się: „Kralica Mira”. (Królowa Pokoju). Ludzie przypomnieli sobie ten zwrot, gdy dokładnie w dziesiątą rocznicę objawień (przypadek???) Słowenia ogłosiła niepodległość, co dało początek krwawej wojnie na Bałkanach. Chorwacja wystąpiła z federacji Jugosławii, a armia serbska zaatakowała Słowenię. Cały świat osłupiał czytając o Bośni, masakrze ośmiuset w Srebrenicy, oblężeniu Sarajewa, tysiącach gwałtów… O Medjugorie zrobiło się głośno.
Byłem dwukrotnie w wiosce Hercegowiny. Sporo widziałem. To kamienista ziemia, po której łaska płynie strumieniami. Nie potrafię bez wzruszenia wspominać tego, co przeżyłem na Podrbrdo, wielogodzinnych adoracjach, kamiennym Kriżevacu. Mam prawo nazwać te chwile przedsionkiem raju. Wielu moich znajomych doświadczyło tam działania żywego Boga. Wrócili do Kościoła, sakramentów. W samym maju w kościele św. Jakuba rozdano 190.500 komunii, a Msze sprawowało 4140 celebransów (133 dziennie!).
Nie wybiegam przed szereg. Uznam w 100% to, co o objawieniach orzeknie Kościół… W kolejną rocznicę objawień jedna kwestia nie daje mi jednak spokoju. Wraca jak bumerang. Zazwyczaj, gdy czytamy o wojnach i historycznych zawirowaniach pierwsze pytanie, jakie pojawia się w necie brzmi: „I gdzie był Bóg?”. A przecież w czasie wspomnianych objawień Maryja przestrzegała przed tym, co nieuchronnie ma nastąpić. Dlaczego niewielu Jej uwierzyło?
– Taką mamy naturę. Jesteśmy niedowiarkami – wyjaśnia o. Stanisław Urbaniak z Rwandy – Nie wierzymy, bo nie chcemy. Trudno nam jest przyjąć miłość Boga, który wysyła swą matkę, by ostrzegła ludzi przed kataklizmem. O objawieniach w Kibeho przypomnieliśmy sobie dopiero gdy popłynęła krew. Czy nigdy nie pytałem: Gdzie był Pan Bóg? – Nie. Ja pytam: gdzie był człowiek, gdy Pan Bóg przemawiał.
„Może posłuchają i zawróci każdy ze swej złej drogi, wtenczas Ja powstrzymam nieszczęście?” – woła przez Jeremiasza Bóg. Odpowiada mu ryk techno, disco polo i koko euro spoko. I pusty śmiech. „W mieście – wołał w midraszu biblijny Lot – gra muzyka i jest świąteczny nastrój, a Ty nam mówisz o zniszczeniu?”
Marcin Jakimowicz