Lekarze prowadzący prywatne praktyki, którzy nie podpisali umów z NFZ, wystawiają 5 proc. recept - ocenił w czwartek w Sejmie wiceminister zdrowia Jakub Szulc, przedstawiając informację m.in. na temat protestu lekarzy przeciwko podpisywaniu umów z Funduszem.
O taką informację wnioskował klub PiS. Przedstawiciel wnioskodawcy poseł Tomasz Latos (PiS) stwierdził, że obecnie 80 proc. lekarzy chce podjąć protest i nie podpisywać umów z NFZ na wypisywanie recept refundowanych.
"Do 8 czerwca 34 proc. umów zostało złożonych w NFZ do podpisu przez lekarzy prowadzących prywatne praktyki" - mówił wiceminister Szulc. Jak informował, w przypadku województwa mazowieckiego i opolskiego odsetek ten wynosi ok. 20 proc., natomiast - podkarpackiego, podlaskiego, opolskiego - ok. 50 proc.
"Gdy spojrzymy, jak wygląda ilość leków przepisywanych przez prywatne praktyki, to jest to niecałe 8 proc. wszystkich leków na receptę, a wartościowo to ok. 8,5 proc." - mówił Szulc. Dodał, że biorąc pod uwagę odsetek niepodpisanych umów, skala zjawiska wynosi 5 proc. "Więc nie można mówić o tym, że jeżeli dojdzie do dalszego niepodpisywania umów, będzie to rodziło dramatyczny problem dla funkcjonowania systemu ochrony zdrowia" - ocenił.
Według środowiska lekarzy b. prezes Funduszu Jacek Paszkiewicz złamał prawo, umieszczając w zarządzeniu zawierającym wzór umów na wypisywanie recept refundowanych dla lekarzy prowadzących prywatne praktyki zapisy o karach, które zostały wykreślone przez Sejm z ustawy refundacyjnej. Naczelna Rada Lekarska wezwała medyków prowadzących prywatne praktyki do niepodpisywania umów na nowych warunkach. Dotychczasowe umowy dla tych lekarzy obowiązują do 30 czerwca.
Szulc wyjaśnił, że minister zdrowia nie ma stuprocentowego wpływu na kształt zarządzenia, które jest publikowane przez prezesa NFZ. Przypomniał, że resort zdrowia wystąpił z uwagami do projektu tego zarządzenia po jego opublikowaniu w kwietniu. "Ta prośba nie została przez NFZ zrealizowana i 30 kwietnia zarządzenie zostało podpisane w takim kształcie, w jakim zostało przedstawione do konsultacji" - przypomniał.
"Uwagi ministra zdrowia nie zostały uwzględnione i w związku z tym minister zdrowia rozpoczął badanie tego rozporządzenia pod kątem zgodności z obowiązującymi przepisami" - poinformował. Dodał, że ten proces musi potrwać, a w przypadku, gdy prezes NFZ nadal nie przyjmie uwag ministra zdrowia, ten proces może zakończyć się postępowaniem przed sądem administracyjnym.
"Ja uważam, że część przepisów w tym zarządzeniu, w tym część odnosząca się do kar umownych dla lekarzy, powinna zostać w możliwie najkrótszym czasie zmieniona" - powiedział.
Wyjaśnił, że zastrzeżenia resortu dotyczyły kar umownych oraz odpowiedzialności lekarza za sprawdzanie statusu ubezpieczonego do momentu wejścia w życie nowego systemu, w którym on-line będzie można sprawdzić informacje o ubezpieczeniu pacjenta.
Zwrócił jednocześnie uwagę, że kary umowne wynikają bezpośrednio z ustawy refundacyjnej, w której jest delegacja do zapisania tych kar w umowach. "Naszą wątpliwość wzbudzała natomiast wysokość tych kar" - dodał.
Jeszcze w lutym Nadzwyczajny Zjazd Lekarzy, a następnie Naczelna Rada Lekarska rekomendowały lekarzom prowadzącym prywatne praktyki by nie zawierały z NFZ od 1 lipca nowych umów na wypisywanie recept na leki refundowane, jeżeli będą w nich zapisy o karach umownych za wypisanie recepty nieuzasadnionej udokumentowanymi względami medycznymi lub niezgodnej z uprawnieniami pacjenta. Z kolei świadczeniodawcom, czyli przychodniom i szpitalom rekomendowano wysyłanie do NFZ wniosków o zmianę warunków obowiązujących umów.
W czwartek OZZL poinformował, że zlecił wydrukowanie 3 mln recept, według wzoru przygotowanego przez NRL. Wzór ten, w porównaniu do obowiązującego wzoru recepty opublikowanego przez MZ, nie zawiera rubryk, w których lekarze określają numer oddziału wojewódzkiego NFZ, a także poziom odpłatności pacjenta. Środowiska medyczne twierdzą, że są to czynności biurokratyczne, które powinny należeć do ubezpieczyciela.
Jak wyjaśniał PAP rzecznik NFZ Andrzej Troszyński, zawarty w zarządzeniu prezesa funduszu wzór umowy dotyczy lekarzy, którzy wypisują recepty na leki refundowane w ramach prywatnych praktyk lub dla siebie i swojej rodziny. Natomiast lekarze zatrudnieni w przychodniach i szpitalach wypisują recepty na leki refundowane na podstawie umów, jakie NFZ zawiera ze świadczeniodawcami. W tych umowach także są zapisy o karach dla świadczeniodawców w przypadku wystawiania recept osobom nieuprawnionym lub w nieuzasadnionych przypadkach. Umowy ze świadczeniodawcami są zawierane najczęściej na trzy lata. W niektórych oddziałach wojewódzkich NFZ umowy takie wygasną z końcem tego roku, w innych w roku następnym lub za dwa lata.
Na początku czerwca premier odwołał prezesa NFZ Jacka Paszkiewicza, po tym jak wniosek w tej sprawie złożył minister zdrowia Bartosz Arłukowicz. Minister podkreślał, że dymisja Paszkiewicza związana jest ze zmianami w funkcjonowaniu Funduszu i finansowaniu świadczeń medycznych. Arłukowicz wielokrotnie informował, że zamierza doprowadzić do stworzenia konkurencji dla Funduszu. Według Paszkiewicza w czasach kryzysu gospodarczego podział NFZ nie byłby korzystnym rozwiązaniem.
Paszkiewicz był najdłużej urzędującym prezesem NFZ, pełnił tę funkcję od grudnia 2007 r., kiedy ministrem zdrowia była marszałek Sejmu Ewa Kopacz. Obecnie trwa konkurs na nowego szefa funduszu.(PAP)