Właściwie każde takie wydarzenie powinno być rozgłaszane na dachach, by młodzi wierzyli, że to wciąż się zdarza.
Kiedy w środku wojny przychodziło na świat siódme dziecko w rodzinie Ruckich w wielkopolskich Pniewach, nikt nie miał wątpliwości, że jest ono darem Boga. Środek okrutnej wojny! – a dziecko było znakiem błogosławieństwa, nie ciężaru, ograniczenia i nędzy. A przecież Ruccy nie byli wyjątkiem. – Podobnie było u mnie – zauważył bp Ignacy Dec, gdy świętując w Wałbrzychu złoty jubileusz życia zakonnego s. Anny Ruckiej, cieszył się analogią: hierarcha, podobnie jak jubilatka, był siódmym z dziewięciorga dzieci swoich rodziców.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Ks. Roman Tomaszczuk