Adam Michnik mówił ostatnio o tym, jak postrzega zmiany w Kościele: „Wydawało mi się wtedy – to był mój błąd – że Kościół będzie konsekwentnie szedł w stronę takiego »Wojtyłowego«, »Tygodnikowego« czy ówczesnego »Więziowego«.
Niestety się myliłem, o tym świadczy zachowanie Kościoła w Polsce dziś, bitwy o krzyże…”. No cóż! Mam wrażenie, że red. Michnik po prostu nie znał i nie zna Kościoła, patrzy na Kościół z poziomu kanap na Czerskiej, niezdolny oderwać się od różnych schematów i fobii. Bo żeby znać Kościół, to trzeba w nim naprawdę być, mieć żywe doświadczenie przepowiadania, liturgii i wspólnoty. W przeciwnym razie będzie on nam się kojarzył z jakimiś nagłośnionymi sprawami, które w gruncie rzeczy w kontekście całej misji i posługi Kościoła są marginalne. Przecież księża w swej codziennej pracy nie zajmują się żadną bitwą o krzyże. Było napięcie na Krakowskim Przedmieściu, które z powodu manipulacji lub braku kompetencji zostało napompowane do rangi jakiegoś megawydarzenia. „Wyborcza” ma zresztą w tej sprawie swe niewątpliwe „zasługi”. Są też kolejne, wspierane przez media i niektórych polityków, katofobiczne happeningi Palikota, który chce zdejmować krzyż w Sejmie albo robi cyrk ze swego odchodzenia od Kościoła.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Dariusz Kowalczyk